Strona główna»W życiu

Czytam. Czy to jest jeszcze na czasie?

Nie pamiętam kiedy przeczytałam pierwszą książkę, nie pamiętam jaki miała tytuł, ale wiem, że czytałam od zawsze, odkąd nauczyłam się czytać. Kiedyś pochłaniałam wszystko, jak leci. Książki zdobyte spod lady i książki przyniesione w siatce z biblioteki. Miałam fazy tematyczne;  o wojnie, o obozach koncentracyjnych, o podróżach w nieznane kraje, o przygodach kosmicznych, o rzeczach współczesnych i zamierzchłych. Serie egipskie i rzymskie, klasyka polska i światowa. Czytanie było najważniejszą częścią mojego życia. Marzyłam o tym żeby mieć swój pokój pełen książek i święty spokój. Dzisiaj wiem, że był to sposób na bycie w innym świecie, widocznie ten rzeczywisty, który mnie otaczał nie cieszył się moim zbytnim uznaniem.

WP_20150305_001

Gdy poznawałam kogoś nowego, od razu pytałam co czyta. Gdy nie czytał, miał przechlapane. Ja z książką się nie rozstawałam i kiedy tylko mogłam gdzieś przysiąść, czytałam. Wstyd się przyznać, ale na lekcjach też, i w kibelku, i w podróży, i obowiązkowo w nocy, gdy inni spali. Nigdy chyba nie przypomnę sobie wszystkich tytułów. Zapisywałam je kiedyś, ale nie pamiętam gdzie i jak?  Pewnie w pamiętnikach, ale niestety któregoś dnia,  wrzuciłam wszystkie zeszyty do pieca. Dzisiaj tego żałuję. Jakaż to by była dla mnie skarbnica wiedzy o sobie samej. Wtedy przecież się kształtowałam,  buntowałam i miałam swoje zdanie na wiele tematów.

WP_20150305_015

Pierwsza książka, którą pamiętam to „Dzieci z Bullerbyn”. Wiem, że mnie rozśmieszała. „Baśnie” Andresena dostałam w prezencie od mojej cioci Jasi. Miała „chody” w księgarni i sprawiała mi dużo radości swoimi prezentami. „Trylogię”też dostałam od niej.”Baśnie” Andersena wzięłam do szczęśliwych rąk i zaszyłam się w kuchennym kącie. Oglądałam wąchając chciwie, bo pachniała po prostu obłędnie. Myślę, że to była farba drukarska z pięknych kolorowych ilustracji. Książkę od razu podpisałam stawiając w każdym wolnym miejscu swoje inicjały DB. Czytałam ją wielokrotnie. Niestety nie wiem gdzie się podziała w ferworze przeprowadzek i pożyczania.

WP_20150305_009

Najważniejszą książką mojego dzieciństwa była „Ania z Zielonego Wzgórza”. Dostałam ją na gwiazdkę i od razu zakochałam się w małej rudej dziewczynce. Stała się moją przyjaciółką z książki. Też miałam jedenaście lat. Wracałam do niej dwanaście razy, będąc w różnym wieku. Pomagała mi przetrwać trudne chwile. Gdy mój czteroletni synek miał operację i zabrali go do szpitala na dwa tygodnie bez możliwości odwiedzin, myślałam, że zwariuję z niepokoju. Udałam się wtedy po raz enty do Avonlea i jakoś przetrwałam ten czas. Mam zamiar zostać Daną z Zielonego Wzgórza, ale o tym sza.

Gdy czytałam „Przeminęło z wiatrem” przez trzy dni nie wychodziłam z łóżka, czytałam dzień i noc. Przeniosłam się wtedy w odległe czasy wojny secesyjnej i do dzisiaj pamiętam życiowe kredo Skarlett O’Hara – „pomyślę o tym jutro”. Dobre to, ale nie zawsze się da, bo są myśli i sprawy, które nie chcą czekać do jutra.

„Krzyżacy” Sienkiewicza wycisnęły wiele łez piętnastoletniej dziewczynce, która przecież odziedziczyła imię po głównej bohaterce – Danuśce Jurandównie. W 1960 roku, gdy moja mama była w ciąży obejrzała w kinie jeden z pierwszych filmów  w technikolorze – „Krzyżacy”. Gdy się urodziłam miałam długie białe włosy, proste skojarzenie i dostałam historyczne imię, które zresztą lubię.

„W pustyni i w puszczy” pozwoliło mi wędrować po Afryce razem z mądrym i opiekuńczym Stasiem, bo ja przecież byłam małą Nel. Marzyłam o tym żeby ją zagrać w filmie. Wybierali wówczas obsadę i tysiące dziewczynek udało się na kasting, ale mnie nikt nie chciał zawieźć. Odpiłam to sobie rok później, gdy przebrałam się za Nel w szkolnym pochodzie. Każda klasa wybierała książkę, którą przedstawiała. Tabliczka z tytułem książki i dzieci przebrane za bohaterów… Fajnie było tak iść. Były to chyba Dni Książki i Prasy, czy jakoś tak.

„Romeo i Julia” – tak bardzo chciałam, żeby mogli być razem. Pod koniec łzy nie pozwoliły mi czytać. To był rok 1974. Pamiętam, bo wtedy był teatr telewizji, w którym moich bohaterów przepięknie zagrali Bożena Adamek i Krzysztof Kolberger. Ona była piękna, ale w nim się po prostu zakochałam. Teatr można obejrzeć na You Tube.

WP_20150305_017

Oglądając przed chwilą półki ze starymi książkami przypomniałam sobie jeszcze paru ważnych dla mnie w tamtych czasach autorów. Przede wszystkim Krystyna Siesicka. „Jezioro Osobliwości” czytałam trzy razy. Powieść ta została zekranizowana w 1972 roku. Jednak jak zwykle książka jest lepsza. Cały film jest tu. „Zapałka na zakręcie”, „Fotoplastykon”, „Zapach rumianku”, to tylko niektóre tytuły, które sobie przypominam, ale wiem, że na jej książkach wychowały się całe pokolenia. Gdy byłam już młodą mężatką wróciłam do Siesickiej i przeczytałam świetną serię książek o wdzięcznych tytułach „Falbanki”, „Woalki”, „Wachlarze”…

O! Jeszcze niezapomniany Alfred Szklarski i jego seria o Tomku Wilmowskim. Uwielbiałam go, a mój starszy syn ma po nim imię. Moi chłopcy też zachwycali się tą serią. Ciekawe czy dzisiaj młodzież jeszcze to czyta?

Czasem myślę, że mało pamiętam z dzieciństwa i wczesnej młodości, ale widzę, że wystarczy przypomnieć sobie czytane wtedy książki, a towarzyszące temu okoliczności wychodzą z zakamarków pamięci. A ty? Czy masz takie ulubione czytadła?

 

 

05.03.2015
Jeżeli lubisz mój blog, obserwuj profil na Facebooku.

do góry
Komentarze
comments powered by Disqus