Strona główna»W życiu

Od disco polo do duchowych rozważań

Nigdy nie myślałam, że napiszę ten tekst, tekst zainspirowany muzyką disco polo. U mnie w domu nie istniał ten rodzaj twórczości muzycznej. Mąż słucha jazzu, muzyki klasycznej i rocka. Ja słucham z nim, choć nie wszystko trawię. Czasami jest zbyt mało lub całkiem brak harmonii, za dużo hałasu, a mnie dysharmonia męczy. Od długiego już czasu prym u mnie wiedzie muzyka relaksacyjna, duchowa, anielska.

Co się stało?

Od kilku dni chodziła mi po głowie piosenka, którą pamiętałam z dalekiej przeszłości, chodziłam i nuciłam… Nie mogłam sobie przypomnieć słów…. Męczyło mnie to, więc wpisałam fragment tekstu na You Tube.  A jakże, od razu miałam swoją piosenkę, w wielu wykonaniach. Kliknęłam na cygański obrazek i usłyszałam w całości coś, co mnie wzruszyło.  No i poszło… Bo jak działa You Tube? Ano puszcza różne podobne rzeczy ciurkiem. Tym sposobem odkryłam wiele pięknych kawałków. Nie przypuszczałam, że dziś wciągnie mnie disco  polo. Dodam – pogardzane przez mego męża, bronione trochę przeze mnie, bo ja jestem zdania, że słuchać nie muszę, ale skoro jest na to zapotrzebowanie to niech jest. Mi  nie przeszkadza, ale i nie zachwyca.

Efekt?

Piosenka, o której wspomniałam wywołała nie tylko wzruszenie, ale porwała  do tańca. Obtańczyłam cały stół dookoła, i tak mi się to podobało, że wygibasom i podskokom nie było końca. Zabawę miałam, aż się kot dziwił. Widziałam to po jego postawie i wyraźnym zainteresowaniu moim niecodziennym zachowaniem. Pojawiła się pierwsza myśl:  Przecież to nie ma znaczenia, że ta muzyka jest prosta, czasami bez polotu, że jest zakręcona na jedną nutę, że ludzie, którzy to tworzą nie są wielkimi artystami, że mają taką manierę, która nam się nie podoba. Ona jest do zabawy, a nie do słuchania i podziwiania. Niewyszukane wykonanie powoduje, że wszyscy mogą razem śpiewać i razem się bawią. Jednoczy, bawi, sprawia, że człowiek zapomina o bożym świecie i jest tylko w rytmie i słowach.

Potem…

Wczytały się „Twoje oczy zielone”  Zenona Martyniuka … Jedyny z tej branży, którego znam po nazwisku, bo zapamiętałam  jak się oboje z mężem zbulwersowaliśmy, że  Maryla Rodowicz zaśpiewała z nim razem, chyba na Sylwestrowej fecie.. . W moim odczuciu jej głos sprawił, że piosenka była bardziej strawna. Jakże byłam zdziwiona, gdy w komentarzach pod tym wykonaniem ludzie krytykowali Marylę i chwalili Zenka… A ona sama powiedziała, że chciałaby mieć tyle wejść na You Tube co on.

Pozwoliłam sobie….

Nie ingerowałam , leciało co chciało po kolei aż … Znów Zenek, tym razem w piosence „ Rodzinny dom.”

Nie, nie zniosę więcej jego głosu i tej maniery – pomyślałam i już podeszłam do komputera żeby przełączyć. Patrzę na ekran, a tam wieś z mojego dzieciństwa, z moich najpiękniejszych wspominanych z łezką w oku wakacji u babci. Drewniane domy, konie, psy i koty, ale przede wszystkim szczęśliwe, zadowolone, wolne dzieci. Wydaje mi się, że chłopiec z tego starego  filmu to sam Zenek. Młody Zenek z gitarą  śpiewa o swoim dzieciństwie i rodzinnym domu, o tęsknocie i o tym, że pora wznieść własne ściany…

Usiadłam, zrobiłam duży ekran i zapatrzyłam się, raz, drugi raz i jak zahipnotyzowana przeniosłam się w czasie a łzy wzruszenia i tęsknoty polały się szkliście rzęsiście i…

Zrozumiałam, że….

To nie ważne czy ktoś umie śpiewać czy nie, nie ważne jak prosty jest przekaz, najważniejsze, że jest i że jest szczery. Śpiewają jak umieją , śpiewają, co im w duszy gra, o miłości, o seksie, o młodości, o tym z czego składa się życie.

Nie muszę kupować ich płyt nie muszę słuchać, nie muszę się zachwycać… No, może nie kupię płyty, ale cóż, zasłuchałam się zatańczyłam, wzruszyłam i przeniosłam w czasie. „Zobaczyłam”  mojego dziadka, jego konie, starego psa Kazana, drogę wiodąca przez cichą malowniczą wieś, drewniane domy, kwiaty w ogrodach i siebie jak biegam z dziećmi, i mego męża jak gra w piłkę z kolegami…  Usłyszałam piosenki, które śpiewałam kiedyś idąc polną dróżką, siedząc przy ognisku, zbierając kartofle i jadąc na wozie pełnym pachnącego siana.

Mój mąż zdziwi się tym artykułem. Wiem, bo oboje organicznie nie lubimy kiczu i chałtury, a ja to prawie chwalę teraz.

Pewnie, że inaczej to brzmi, gdy się siedzi w nocy przy ogniu, a ktoś zdolny gra na gitarze i śpiewa. Zdaję też sobie sprawę z tego, że to co napisałam dotyczy jakiejś tylko części tego co można nazwać raczej muzyką biesiadno ogniskową, że w dalszym ciągu nie umiem wczuć się w rytm niektórych piosenek disco polo. Wiem, bo na weselach się zdarzało… Bywało, że to była żenada i siadałam , bo nie czułam tego zupełnie. W każdym jednak gatunku są rzeczy dobre i mniej dobre. Muzyką klasyczną zachwycam się, ale i są rzeczy dla mnie za trudne, które drażnią. Jazz jest wspaniałym majstersztykiem improwizacji, ale i hałasu przyprawiającego o ból głowy. To samo dotyczy Rocka czy popu. Są perełki dające wspaniałe wrażenia i jest zwykła sieczka.

Podsumowując…

W każdym gatunku muzyki  i w ogóle wszystkiego, są rzeczy , które nam się podobają i takie, których wręcz nie możemy strawić i przyprawiają nas o ból serca czy żołądka. Które wprawiają nas w dobry nastrój i które irytują. Życie jest bogate i różnorodne tak jak ludzie. Dobrze, że jest i to i to, że dla każdego jest coś dobrego.

Zalecam…

Sobie i wszystkim żebyśmy wyrobili w sobie akceptację tego co jest. Żebyśmy przestali krytykować, odrzucać, nie lubić. Wszystko jest po coś, wszystko jest potrzebne. Różnorodność  gatunków sprawia, że jest ciekawiej, piękniej.

Szukajmy pozytywnej strony każdej rzeczy, z którą się stykamy, ćwiczmy swoją akceptację, radość, wdzięczność. Bawmy się i nie traktujmy wszystkiego tak poważnie.

Na koniec….

Cytat z Eckharta Tolle’a, z „Mowy ciszy”:

„Strumień myśli ma ogromny impet, który z łatwością może cię wciągnąć. Każda myśl udaje, że znaczy tak wiele. Każda chce całkowicie przykuć twą uwagę. Lecz oto jest  nowa duchowa praktyka – nie traktuj swoich myśli zbyt poważnie. Jak łatwo ludzie stają się więźniami swych własnych umysłowych koncepcji. Ludzki umysł w swym ciągłym pragnieniu informacji, rozumienia i kontroli, snuje kłamliwe opinie i ma błędne podejście do prawdy. On mówi – O! To tak właśnie jest! Musisz być bardzo uważny, aby rozpoznać, że jakkolwiek interpretujesz czyjeś zachowanie czy sytuację, to nic więcej jak punkt widzenia, jedna z wielu możliwych perspektyw. To nic więcej niż zlepek myśli. Rzeczywistość  zaś jest jedną niepodzielną całością, w której wszystkie rzeczy współistnieją ze sobą i  w której nic nie istnieje samo z siebie i dla siebie. To myślenie dzieli rzeczywistość – rozcina ją na konceptualne cząstki i kawałki.

Owszem, myślący umysł może być użytecznym i pełnym mocy narzędziem. Kiedy jednak przejmie całkowitą kontrolę nad życiem, staje się wielkim ograniczeniem.  Nie pozwala zobaczyć, że jest tylko małym aspektem świadomości, którą jesteś ty sam.

Prawdziwa mądrość nie jest wytworem myśli. Głęboka wiedza, która jest mądrością, budzi się przez prosty akt obdarzania kogoś lub czegoś pełną uwagą.  Uwaga jest pierwotną inteligencją, samoświadomością. To ona rozpuszcza bariery stworzone przez konceptualne myślenie. To ona łączy obserwatora i obiekt obserwacji w jednolitym polu świadomości. To ona uzdrawia poczucie oddzielenia.

No proszę…

Napisałam o swoim myśleniu i o tym jak runęło w momencie, gdy dałam uwagę temu co się zadziało, gdy pozwoliłam sobie na czucie i połączenie w polu świadomości. Znikły uprzedzenia, pojawiła się wartość.

Od muzyki disco polo do duchowych rozważań jest tylko jeden, mały krok…

 

25.03.2018
Jeżeli lubisz mój blog, obserwuj profil na Facebooku.

do góry
Komentarze
comments powered by Disqus