Domowe pralinki
Właśnie zajadam domowe pralinki. Nie dość, że zdrowe to jeszcze smaczne. Tak naprawdę mogłabym zjeść wszystkie, ale się wstrzymam, bo trochę umiaru trzeba mieć, no nie? Przepis dostałam od koleżanki Eli, a ona znalazła go gdzieś w sieci. Trochę zmodyfikowałam i zapodaję:
Składniki:
- 1 szklanka orzechów laskowych
- 1 szklanka migdałów
- 1 szklanka daktyli
- 1 szklanka śliwek suszonych.
- 1 kopiasta łyżka kakao do masy i 2 łyżki kakao z 1 łyżeczką cukru pudru do obtoczenia.
- 2 łyżki wody
Orzechy i migdały zmielić na mąkę. Ja to zrobiłam w termomixie, ale chyba da radę dobrym blenderem. To samo robimy z suszonymi owocami i wodą. Przekładamy wszystko do miski, dodajemy kakao, i zagniatamy do połączenia składników. Następnie przygotowujemy miseczkę z dwiema łyżkami kakao wymieszanymi z łyżeczką cukru pudru. (Ja mielę w młynku do kawy brązowy cukier z połową laski wanilii i mam w słoiczku na taką okazję). Włączamy coś do słuchania lub oglądania lub po prostu kontemplujemy lepienie małych kulek. Można też przemyśleć to i owo… Od czasu do czasu moczymy rączki, żeby się nam za bardzo nie oblepiły. Potem obtaczamy śliczne kuleczki we wspomnianej miseczce kakao. Wkładamy do słoiczków i przechowujemy w lodówce. Długo się nie da, bo wciągają.
Można być elastycznym jeśli idzie o składniki. Zdarzyło mi się, że użyłam orzechów włoskich i płatków migdałowych, bo mi migdałów zabrakło i też było dobrze. Nie polecam jednak cukru kryształu, bo jakieś takie mokrawe się zrobiły moje cukiereczki. W pierwotnym przepisie było samo kakao do posypania, ale moim zdaniem było trochę za mało słodko. W końcu to słodycze są, no nie? A i porcje pomnożyłam, bo mało robić się po prostu nie opłaca. Smacznego.