Karty Dixit
– Ta karta to wolność – powiedziała. Spojrzałam i zobaczyłam osaczenie, samotność, inność. Jak bardzo różne mogą być nasze skojarzenia, często nie wiemy, dopóki nie zagramy w Dixit. Niedawno jeszcze nie wiedziałam, że jest coś takiego, a teraz zachwycam się nie tylko wtedy, gdy gram z moimi bliskimi, ale też po prostu oglądając te wyjątkowe obrazki. Pierwszy raz zetknęłam się z nimi na warsztatach nie mając pojęcia co to w ogóle jest. Zdziwiłam się,, że to planszowa gra towarzyska, a nawet imprezowa. Myślałam, że to jakieś bajeczne karty psychologiczne, do terapii… To pierwsze spotkanie – zakochanie było inspiracją do napisania tekstu „Na wysokim krześle”.
Dixit to gra na skojarzenia i wyobraźnię. Ćwiczymy umysł i intuicję, śmiejemy się i lepiej poznajemy. W każdej turze jedna osoba jest bajarzem, tudzież narratorem. Jej zadanie polega na tym, żeby z sześciu kart, wybrała jedną i określiła ją jakimś słowem, frazą, tekstem, tytułem… Czymś z czym jej się dany obrazek kojarzy. Nie może to być zbyt oczywiste, ani zbyt odległe, bo w obydwu wypadkach nie zyska swoich 3 punktów. Reszta graczy patrzy w swoje karty i wybiera obrazek najbardziej pasujący do tekstu bajarza. On je zbiera, tasuje i układa na stole. Następnie każdy stara się odgadnąć, która karta była inspiracją. Głosowanie w pierwszej fazie jest tajne i są do tego kartoniki z numerkami. W momencie, gdy już wszyscy podejmą decyzję, odkrywamy numerki i wszystko jest jasne. Zdobywamy punkty za nasz trafny wybór i za to, że ktoś wybrał naszą kartę. Żeby punktacji nie zapisywać jest do tego fajna plansza z króliczkami.
Niewątpliwą zaletą tych kart są przepiękne i wieloznaczne obrazki malowane przez Marie Cardouat. Uwielbiam je oglądać i mam chęć przemalować. Pierwszy raz w życiu, bo kopiować z zasady nie lubię. Podejrzewam, że będzie to raczej impresja na temat, ale już mnie rączki świerzbią…