Nudyści czy naturyści
Używałam tych słów zamiennie, aż w końcu postanowiłam sprawdzić czy znaczą to samo i okazało się, że nie do końca. Nudysta bowiem to człowiek, który po prostu lubi być nago, a naturysta ma do tego całą filozofię. Okazuje się, że naturyzm to jest styl życia. Naturysta integruje się z naturą, chce jej doświadczać całym sobą. Wypoczywa na łonie przyrody całkiem nago, bo w jego mniemaniu ubiór bardziej przeszkadza niż pomaga. Ma on swobodne podejście do nagości i traktuje ją naturalnie, nie robiąc z tego sensacji. Nagość w takim wydaniu nie ma aspektu seksualnego, ani nie jest formą ekshibicjonizmu. To jest bycie częścią przyrody i odczuwanie jej całym swoim jestestwem. To jest wyraz szacunku wobec ciała swojego i ciał innych ludzi. Wydaje się też, że naturyzm to przeciwstawienie się konserwatywnemu społeczeństwu, które nakłada na ludzi normy sposobu bycia, ubrania oraz stosunku do nagości. To odcięcie się od pruderii.
Tak naprawdę najważniejsze jest to, co człowiek myśli i dlaczego coś robi. Przypomniała mi się bajka de Mello, którą niedawno przytoczyła mi przyjaciółka, jako przykład zachęcający do zostawienia w spokoju przeszłości. Mi ona się bardziej kojarzy z kosmatymi myślami zaprzątającymi niektóre umysły, a było to tak:
„MNICH I KOBIETA
W drodze do swojego klasztoru mnisi buddyjscy
napotkali nad brzegiem rzeki przepiękną kobietę.
Podobnie jak oni, chciała przejść przez rzekę, ale woda wezbrała za bardzo.
Tak więc jeden z mnichów wziął ją na plecy i przeniósł na drugi brzeg.
Drugi mnich był wielce zgorszony. Przez dwie pełne godziny krytykował
takie zaniedbanie w zachowaniu świętej reguły: Czyżby zapomniał,
że jest mnichem ? Jak mógł się odważyć dotknąć kobiety i przenosić ją na drugi brzeg rzeki ?
Co by ludzie powiedzieli ?
Czyż nie poddaje to w wątpliwość świętej religii ?
I tak dalej …
Oskarżony słuchał cierpliwie tego nie kończącego się kazania.
Wreszcie zawołał:
– Bracie, ja zostawiłem tę kobietę nad rzeką, czy teraz niesiesz ją ty ?
Mówi arabski mistyk Abu Hassan Bushanja: „Grzeszny czyn jest znacznie mniej szkodliwy niż pragnienie
i idea dokonania go. Jedna rzecz to ulec ciału w chwilowej przyjemności, a inna rzecz, bardzo różna,
to ciągle to rozważać w umyśle i w sercu”.
Kiedy osoby religijne w kółko rozpamiętują grzech innych, można podejrzewać,
że to wgłębianie się daje im więcej przyjemności niż grzesznikowi.”
Wracając do tematu. Leży sobie taki golas na plaży, rozkoszuje się dotykiem słońca i wiatru i błogo mu i cudnie jest. Wchodzi potem do morza czy jeziora i płynie niczym nieskrępowany, czując jak wspaniale chłodna woda unosi jego lekkie ciało. Wychodzi z wody i suszy się na słońcu nie czując nieprzyjemnie mokrego gumowego stroju wychładzającego pęcherz. Widzi dookoła siebie tak samo swobodnych ludzi i nie czuje wstydu, bo nie ma żadnych złych myśli.
Jest jednak jeszcze druga strona medalu. Podglądacze, krytykanci, erotomani i mohery. Podglądacze szukają wrażeń najczęściej erotycznych, erotomani jak sądzę także. Krytykanci oceniają jak kto wygląda, bo przecież trzeba być szczupłym, jędrnym i młodym, żeby się pokazywać nago. No, a mohery wszystko gorszy, bo mają w sobie wiele wypartych pragnień i kosmatych myśli.
Rasowi naturyści natomiast uważają, że w ludzkim ciele nie ma nic wstydliwego, co należałoby ukrywać. Znajdują zadowolenie z bycia nagim bez podtekstów seksualnych. Według tego podejścia człowiek jest piękny sam w sobie i nie ma powodu żeby się wstydzić.
Gdy wiele lat temu uczyłam się masażu Lomi Lomi Nui dostałam gruntowne wykształcenie nie tylko w kwestii techniki, ale też w kwestii etyki i dobrego podejścia do człowieka. Przyznam się, że jak wtedy usłyszałam tekst, że „każde ciało jest piękne,” to prychnęłam pod nosem i pomyślałam, że to nieprawda. Miałam bowiem w sobie wyryty obraz tego, co jest piękne i tego, co jest brzydkie. Teraz już nie mam, bo widzę, że faktycznie każde ciało jest piękne w swojej inności. Akceptuję tę inność. Gdybym się tego nie nauczyła, nie mogłabym być dobrą masażystką , nie mogłabym robić masaży w duchu Aloha.
Najwyższy czas uświadomić sobie, że to media bardzo skutecznie nami manipulują podając wzór piękna, do którego trzeba dążyć. Ktoś ustala kanony. Były czasy, gdy grube było najpiękniejsze. Przypomnijmy sobie rubensowskie kobiety. Teraz jest dążenie do chudości i żniwo zbiera anoreksja i bulimia. Zawsze jakieś ktosie mówią co jest ładne, co jest modne, a miliony ludzi bezmyślnie za tym podążają. Niedawno słyszałam, że miss piękności sprzed kilkudziesięciu lat w dzisiejszych konkursach nie miałaby najmniejszych szans, tak się zmieniły wymagania. Do czego dążę? Ano do rzeczy niemożliwej chyba. Do propagowania piękna w każdym człowieku. Bez ubrania, bez makijażu i sztucznej pozy. Bez tego całego blichtru. Bez tego przemysłu, który sprawia, że bardzo daleko człowiek oddalił się od natury. Chyba jestem naturystką… A przynajmniej chciałabym być…