O akceptacji
Co jakiś czas natykam się na pewien cytat. Różni się lekko i przypisywany jest autorstwu kilku osób. Wersja, która mi się podoba brzmi tak:
„Boże, użycz mi pogody ducha,
abym godził się z tym,
czego nie mogę zmienić,
odwagi,
abym zmieniał to, co mogę zmienić,
i mądrości,
abym odróżniał jedno od drugiego.”
Dlaczego go cytuję? Pasuje mi do moich dzisiejszych rozmyślań o akceptacji. Słowo akceptacja nie jest tak bardzo jednoznaczne jakby się myślało. Akceptacja to:
- Aprobata.
- Formalna zgoda na coś. Na przykład zaakceptowanie regulaminu.
- Pogodzenie się z czymś czego nie można zmienić.
- Świadomość tego, że każdy człowiek jest inny niż ja i na dodatek ma do tego prawo.
Jeśli jesteśmy w stanie zaakceptować wszystkie rzeczy, sytuacje i ludzi to znaczy, że weszliśmy na drogę kreowania własnego życia. Dostrzeżemy wtedy, że możemy się zmienić odkrywając siebie i swoje możliwości. Możliwości są oczywiście ograniczone, bo mamy wpływ tylko na siebie i swoje reakcje.
Może się czasami wydawać, że akceptacja prowadzi do pasywności, ale tak nie jest, bo ona ma dwa oblicza wspomniane w wyżej przytoczonym cytacie. Trzeba sobie zdać sprawę z tego, że nie warto walczyć z wiatrakami, więc godzimy się na rzeczy, których się nie da zmienić. Są to: przeszłość, pogoda, to co się dzieje w polityce, korki na drodze, inni ludzie i pewnie wiele jeszcze rzeczy. Lepiej sobie powiedzieć: Jest jak jest, poradzę sobie w takiej sytuacji. Zmienię swój punkt widzenia, użyję swojego poczucia humoru, pośmieję się, odpuszczę, nie będę zwracać uwagi, odejdę… Zaistniałych faktów nie zmienię, ale mogę się nie nakręcać, nie psuć sobie zdrowia i nie marnować czasu.
Jest wiele rzeczy, które zmienić można i na tych należałoby się skupić, bo od nich zależy jakość życia. Są to: wiedza, nawyki, przekonania, świadomość, własne zachowania i reakcje…
Mądrość polega na umiejętności rozróżniania tego co mogę, od tego czego nie mogę. Przecież nikt z nas nie może zmienić pogody i każdy o tym wie. Jednak mamy tendencję do narzekania na nią. Na dworze wieje, pada i jest zimno. Dzień jest styczniowy, ciemny i krótki. To są fakty i nie pozostaje nic innego jak je zaakceptować. Narzekanie nic nie da, tylko popsuje nam nastrój i sprawi, ze będziemy się czuć jeszcze gorzej. Czy nie lepiej powiedzieć, że w taki dzień jest fajnie, bo można coś zrobić w domu. Poczytać, pobyć z bliskimi, obejrzeć fajny film. Zrobić coś dobrego i ciepłego do jedzenia. Cudownie jest siedzieć w ciepłym domu i obserwować zawieruchę przez okno. Możemy zrobić dzisiaj to czego nie robimy latem, bo wtedy ciągnie nas na dwór. Można też wybrać się w zimową niedzielę do lasu i robić zdjęcia. Dostrzegłam dużo piękna i dzielę się nim. Znalazłam nawet trochę zieleni.