Placki ulubione
Placki różnej maści i kalibru towarzyszyły mi od dziecka. Jadałam je zawsze z wielką przyjemnością. Najsmakowiciej wspominam placki mojej babci Czesi. Były to placki z jagodami i było to tak dawno, że jeszcze się nie interesowałam przepisami. Widziałam tylko, że były jakieś jajka, mleko, mąka i duuużo świeżych, pachnących jagód prosto z wojsławskiego lasu. Gdy podrosłam sama zaczęłam smażyć placki. Ziemniaczane, pszenne z jabłkami, naleśniki, według tradycyjnych domowych przepisów, to znaczy na oko głównie. Na placki jagodowe namówiłam kiedyś mamę. Owszem, zrobiła je raz i więcej nie chciała, bo jej się za bardzo wszystko na czarno popryskało. Babcia smażyła na prawdziwym ogniu, na wielkiej kuchni z fajerkami i nie przejmowała się pryskaniem z patelni.
Niedawno jednak na skutek potrzeby zredukowania mąki i mleka wymyśliłam własny przepis. Chciałam, żeby było mniej mąki, wcale słodkiego mleka i cukru, i żeby były treściwe. Jajko jest bardzo odżywcze, więc postanowiłam, żeby były bazą placków. Po kilku próbach wyszły w końcu takie, że jestem z nich zadowolona. Moje chłopaki też się nimi zajadają. A oto przepis:
- 7 jajek ubijamy dokładnie mikserem na najwyższych obrotach ok. 3 min.
Dodajemy: - duży, gęsty grecki jogurt ( 400 gr)
- cztery kopiaste łyżki mąki i mieszamy mikserem na najniższych obrotach tylko do połączenia składników.
Smażymy na oleju kokosowym lub oliwie z oliwek używając małej patelni. Powinny być trochę grubsze niż naleśniki. Przewracamy ostrożnie łopatką, bo placuszki są bardzo delikatne. Podajemy z powidłami. Proste, szybkie i treściwe. Ostatnio wpadłam na pomysł żeby je urozmaicić i dodałam starte na grubej tarce 2 jabłka. Kamil był zachwycony, ja tez :)