Strona główna»W życiu

Potęga myśli i słów

Odczuwam potęgę myśli i słów. Bardzo, tak bardzo jak nigdy. Zawirowało się, zagmatwało, kamienie słów poszły w ruch. Nie chcę walczyć na kamienie. Milsza mi jest rozmowa i szept. Milsze mi jest milczenie. Ból w okolicach serca towarzyszy bólowi w okolicach łopatek. Oj dzieje się, dzieje się dużo. Skupiam się na tym. Co jest? Dlaczego? Dziwne emocje… Rozpoznaję… „Znowu zostałam niesprawiedliwie potraktowana” – to zawsze boli. Żal? Rozczarowanie? Niechęć? Emocje rozwijają się jak wachlarz. Byłam dobra jestem zła… Chciałam dobrze, wyszło jak zwykle.

Mówi się, że dobrymi chęciami piekło jest wybrukowane, cokolwiek to znaczy uświadamia, że dobre chęci nie wystarczą. A co z intencją? Jeśli jest dobra i ma na celu pomoc, czy też może nie wystarczyć? A co jeśli uczyniłam wiele starań, które się obróciły przeciw mnie chociaż były w dobrej intencji „obrony czy nawet ratowania”?
O tak, czuję tę energię niezrozumienia, czuję jak mnie zatruwa, obejmuje swoimi mackami, obrzydza byt. Dobre myśli zamieniają się w nękające. Dobre pragnienia w niechęć. Dałam się wciągnąć , zatruć, dałam się uwikłać. Dlaczego?

Zwracam uwagę na myśl „znowu zostałam niesprawiedliwie potraktowana.” Ta myśl wraca jak bumerang, więc jest ważna. Oglądam się wstecz. Kiedy i przez kogo została niesprawiedliwie potraktowana mała Danusia? Jestem pewna, że to przekonanie utrwaliło się w dzieciństwie i teraz wraca, odzywa się, wyskakuje jak trol ze skrzynki i mówi mi a kuku…

Zanurzam się w sobie, szukam i widzę coraz więcej takich sytuacji. W domu, w szkole, w pracy. Wystarczy. To się ułożyło w przekonanie. Trzeba się z niego wyczyścić. Trzeba zastąpić je innym.

Fakt, że nasze przekonania mają to do siebie, że się potwierdzają w zachowaniach innych ludzi. Czy można się na kogoś gniewać za niesprawiedliwe potraktowanie, gdy pokutuje w środku myśl, która to przyciąga? Masz przekonanie, ono wywołuje myśl, myśl wywołuje emocje, a emocje przyciągają wydarzenia. Proste? Jak drut.

Naiwna chęć zbawienia świata towarzyszy mi od dziecka. Świata pewnie nie zbawię, ale pojedynczym ludziom nie raz pomogłam i pomagać będę. Tak już mam, że się angażuję. Widzę co się dzieje. Widzę jak nie udają się związki, jakie są trudności z dziećmi, z pieniędzmi, z celami, a raczej ich brakiem. Widzę jak kobiety dają się wykorzystywać, jak są nieszczęśliwe, jak ze swojego punktu widzenia nie widzą co się dzieje, jak się kręcą w kółko, wciąż się łudzą i oszukują. Wyciągam rękę… I cap, dostaję po łapach i jestem ta najgorsza, ta co udziela rad.

Nie udzielaj rad, jak cię ktoś nie prosi, nawet komuś najbliższemu. Trudne? Trudne, bo jak się kocha to ma się tę dobrą chęć, żeby komuś było lepiej, żeby doświadczył miłości, szacunku, powodzenia, wolności. Ale żeby doświadczyć czegoś lepszego w życiu, żeby się zaczęło układać, potrzebny jest wgląd, a to niestety boli. Po co zaglądać w głąb siebie do tej przepastnej skrzyni, w której są wszystkie nasze traumy? Przecież jako dzieci, skutecznie się staraliśmy, żeby je wyprzeć , zamknąć i wynieść do piwnicy naszej podświadomości. Zrobiliśmy to, żeby przetrwać. Na wtedy to było super, bo pomogło przeżyć ale teraz się odzywa… Te trole są, czy tego chcemy czy nie i odzywają się w sytuacjach, które przypominają tamte. Reagujemy wtedy nieadekwatnie i bardzo emocjonalnie. Wzorce i przekonania działają w nas i bojkotują postęp i tak będzie wciąż, dopóki się nie zbierzemy na odwagę i nie zmierzymy z nimi. Czasami wystarczy je sobie uświadomić przez kontakt z wewnętrznym dzieckiem i to jest chyba pierwszy stopień, na który trzeba wejść. Dopóki nie wejdziemy, będziemy się potykać. Już się wydaje, że tak fajnie, że się udaje, a za chwilę łomot o glebę i znów leży się z twarzą we łzach.

Trochę odbiegłam od tematu, bo miało być przecież o mocy myśli i słów. Tu mi się przypomina mądry tekst:

„Zważaj na swoje myśli, stają się wszak słowami.
Zważaj na swoje słowa, stają się czynami.
Zważaj na swoje czyny, stają się nawykami.
Zważaj na swoje nawyki, kształtują charakter.
Zważaj na swój charakter, on staje się twoim losem.”
(Frank Outlaw)

Hawajska zasada IKE mówi, że świat jest taki jaki myślisz, że jest. To brzmi prosto, ale jest głębokie i prawdziwe. Właśnie na własnej skórze poczułam jak to jest z drugiej strony. Dotychczas traktowałam te zasadę jako narzędzie do mojej komunikacji ze światem. Otwierałam się na dobre sytuacje, dobrych ludzi i nie raz doświadczyłam spełniania myśli. Natomiast moje nieujarzmione do końca negatywne przekonania, miały negatywne skutki. Teraz poczułam jak czyjeś negatywne myśli i słowa wpłynęły na mnie. Dostałam nokautujące słowa. Trafiły miedzy łopatki. Znaczy, ze mam coś do przerobienia.

Wiem, że muszę się z tym zmierzyć i popracować z małą Danusią, żeby wytłumaczyć jej, że niesprawiedliwe traktowanie zdarza się w życiu, ale nie musi już tak boleć jak w dzieciństwie. Teraz trzeba na to spojrzeć z dorosłego punktu widzenia. Patrzę i radzę sobie, bo już duża jestem. Rozumiem też, że to moje przekonanie przyciągnęło takie a nie inne potraktowanie. Zamieniam je na inne…

Myśli i słowa mają wielką moc sprawczą. Jeśli myślisz o kimś, że jest zły, to będzie, specjalnie dla ciebie, bo myśląc tak, stwarzasz sobie taką rzeczywistość. Lepiej więc tak jak Hawajczycy wysyłać ludziom dobre słowa i myśleć, że to co robią, robią w dobrej wierze. Tylko czasami trzeba się nagłówkować, żeby tą dobrą wiarę znaleźć… No ale w ostateczności można pomyśleć, że to głupota po prostu i odpuścić.

Na koniec chciałam jeszcze napisać rzecz najważniejszą.
Nigdy nie bierz poważnie tego, co ktoś mówi pod wpływem emocji, bo to co mówi jest jego a nie twoje.

21.10.2015
Jeżeli lubisz mój blog, obserwuj profil na Facebooku.

do góry
Komentarze
comments powered by Disqus