Strona główna»W życiu

Potrzebuję wszystkiego?

Zafiksowałam się ostatnio, oj zafiksowałam. Zaczęłam żyć tym, czym żyje większość ludzi. Mam nadzieję, że potrafię przekierować uwagę na pozytywne strony życia…

MAKIA – znaczy – energia podąża za uwagą. Powinnam o tym pamiętać. W końcu zawsze jest i było różnie. Dobro i zło to dwie strony życia. Co wybieramy? Szklankę do połowy pustą, czy do połowy pełną? Żeby tylko nie być ciągle narzekającą i niezadowoloną osobą, oj żeby… Więc gdzie ta moja uwaga podąża? Co karmi? Jak ja się z tym czuję? Widać, czyż nie? Łzy kapią, samopoczucie kiepskie, energia spada… Lęk puka do drzwi… Wiem, że nie da rady odizolować się i żyć w nierealnym świecie. Udawać, że jest w porządku, gdy nie jest. W końcu wspomniane w poprzednim wpisie rzeczy dotyczą nas… Mam jednak niejaki dylemat…

Najchętniej zamknęłabym się na politykę, gospodarkę i na to całe zło. Tak. Najlepiej kupić hektar ziemi, odgrodzić się murem, zbudować sobie mały raj, gdzie nikt zły nie ma wstępu, gdzie jest czysto i pięknie. Sadzić sobie warzywa… Mieć swoje owoce, kury, kozę i co tam jeszcze do życia potrzeba. Tylko czy to się da? Wydaje mi się, że nie. Tak czy siak jesteśmy częścią świata, Polski, regionu, rodziny… Współistniejemy. Nikt z nas nie jest samotnym przechodniem na drodze życia. Zależymy od wielu rzeczy i tego się chyba nie da zmienić. Nawet żeby kupić kawałek ziemi trzeba załatwić mnóstwo formalności. Swój kawałek znaleźliśmy w styczniu, a do dzisiaj jeszcze nie daliśmy rady sfinalizować transakcji, ale prawie mamy kawałek ugoru. Jak to ogarnąć? Da radę, mój maż jest bardzo aktywny i pracowity, a nawet pokusiłabym się o stwierdzenie, że jest zawzięty do roboty. Muszę go hamować, żeby się nie zamęczył. Właśnie kopie wielką dziurę pod wychodek, bo od tego chyba trzeba zacząć. Niełatwo mu się kopie, bo okazało się, że ziemia jest gliniasta i ciężka. Ktoś powycinał drzewa i zostało mnóstwo gałęzi. Mąż z synem pościągali je na duży stos. Będziemy mogli codziennie palić ognisko. Tak, ognisko to wspaniała rzecz odwracająca uwagę od zła. Żywioł ognia daje wspaniałą energię. Łaskawie zajmuje oczy i myśli, oczyszcza emocje, a może i życie. W domu chciałabym mieć piec…

Ogień jak wszystko ma dwa oblicza. Grzeje, karmi, oczyszcza, ale też niszczy doszczętnie i pali. Woda jest niezbędna do życia i możemy tylko się cieszyć, że jest dla nas dostępna, ale potrafi też zatopić, zniszczyć, powodować zgniliznę. No właśnie, świat generalnie jest dualny i my również. Nikt nie jest nieskończenie dobry, ani też nieskończenie zły. W każdym z nas zamieszkują różne uczucia. Wszystko płynie i zmienia się. Wczoraj czułam się źle, dzisiaj czuję się dobrze. Kocham mojego męża, ale są też chwile, że wkurza mnie i drażni. Czasami mam pokłady cierpliwości, ale są takie momenty, że moja cierpliwość zmniejsza się do ziarnka maku. Niewiele wtedy trzeba żebym wybuchła. Potrzebuję towarzystwa i samotności, ciepła i zimna, światła i ciemności, zabawy i spokoju, pracy i odpoczynku, śmiechu i łez. Pokusiłabym się nawet stwierdzić, że potrzebuję dobra i zła. Potrzebuję wszystkiego. Oj, jaka jestem pazerna… No i do czego doprowadziły mnie takie dywagacje?

Świat nie jest taki zły, świat jest różny. Chcę się pogodzić ze światem. Zaakceptować, uspokoić, ale i zbuntować się, rozzłościć, puścić wodze, wybuchnąć. Ot, taka mała prowokacja… Taki brak konsekwencji…

Świat składa się z wielu małych kawałków, które czasami tworzą tęczę.

28.04.2015
Jeżeli lubisz mój blog, obserwuj profil na Facebooku.

do góry
Komentarze
comments powered by Disqus