Rower stacjonarny Golf P ECO Kettler. Dlaczego mnie wkurzył? Nie wszystko co drogie jest zaraz lepsze.
Wpadłam niedawno na genialny pomysł. Postanowiłam kupić sobie stacjonarny rower. Zaczęłam szukać w internecie i owszem znalazłam, bo oferta jest duża. Rozpiętość cenowa również: Od 200 zł do 4500 zł. Pomyślałam, że przeznaczę na zakup jakieś 1000 zł. W końcu nie potrzebuję nie wiadomo czego, ale też nie chcę kupić byle czego. Wybrałam taki za 600 zł i podesłałam link mężowi żeby zakupił. Rower miał wszystko czego potrzebowałam i podobał mi się z wyglądu.
Mąż zamówił, ale że chce być zawsze bardzo dobry i że jest bardzo hojny, a do tego ma przekonanie, że „tanie mięso psy jedzą,” w swojej mądrości kupił super rower firmy Kettler, na dodatek o obiecującej nazwie GOLF. Niemiecka solidność wydała mu się niezawodna. Co tam, przyznam się, że szarpnęło mną trochę jak usłyszałam cenę 2280 zł. Trzy razy droższy niż wybrałam! No cóż, od razu pomyślałam sobie, że wolałabym te pieniądze wydać na coś innego. Z drugiej strony nie mogłam też mieć pewności, że wybrany przeze mnie rower firmy Hertz będzie dobry. Kosztuje w końcu tylko 600 zł. Według mojego męża całkiem to go dyskwalifikuje.
Dobrze, przełknęłam całą sprawę i pomyślałam, że właściwie po co się pieklę, to chyba dobrze że ma na to kasę i że nie żałuje. Zaczęłam się więc cieszyć, że będę miała super rower. Przyszedł szybko, bo już na drugi dzień od zamówienia. Dobrze, że mam męża i syna, bo sama nie dałabym przecież rady go złożyć. Chłopcy męczyli się cały wieczór i w końcu usiadłam na swoim super nabytku. Patrzę i oczom nie wierzę – super rower ma krzywą kierownicę. – Może coś źle złożyliście? – próbowałam być optymistyczna. Rozłożyli, złożyli drugi raz, a GOLF nadal krzywy. Jedna ręka lekko zgięta, druga całkiem wyprostowana. Czy mogę ćwiczyć w takiej pozycji?
Telefon do sklepu i reakcja: „Nie ma sprawy, proszę odesłać, przyślemy drugi.” Niby dobrze, tylko teraz znowu trzeba go składać, znieść z trzeciego piętra, zawieść do firmy kurierskiej, a rower waży 30 kg. Mąż raptem tylko dwa razy tyle. On oczywiście jest silny, ale ja się obawiam o jego kręgosłup… Poza tym jestem wkurzona, że moje treningi się odwloką.
Jednak, póki rower stoi w pokoju pojeżdżę sobie. Usiadłam i po 15 minutach stwierdziłam, że on ma nie tylko krzywą kierownicę, ale też głupie siodełko. Z początku myślałam, że takie szerokie siodełko będzie bardzo wygodne i oszczędzę sobie bólu w kroku. Niestety okazało się, że wpija mi się pod pośladkami i w momencie prostowania nogi uderza regularnie w staw biodrowy, który właśnie chciałam ćwiczyć… Tylko, że nie tak… Nie wiem czy dobrze myślę, ale domyśliłam się, że ten model być może przeznaczony jest dla dużo większych niż ja ludzi. Może chodzi o to, żeby im duże pośladki nie zwisały? Mąż pojeździł 5 minut i się ze mną nie zgodził. Jemu nic nie przeszkadza, a też ma chudy tyłek. Poza tym sprzedawcy podał moje wymiary i ten rower ma być dla mnie idealny. Czyżby? A ja twierdzę, że ten rower jest dla mnie za duży, za krzywy, za niewygodny i za drogi jak na to co sobą przedstawia!
Syn mnie poparł, bo się na nim przejechał trochę dłużej i zauważył to co ja, a on jest wprawiony rowerzysta i tyłek od roweru go nie boli. O tym siodełku też jednak ma takie samo zdanie jak ja. Jest za szerokie i blokuje ruch nogi przy wyproście. Postanowiliśmy, że zwrócimy ten rower i nie chcemy drugiego takiego samego, nawet jeśli byłby prosty. Żałuję, że nie zrobiłam sobie na nim zdjęcia, ale niestety już spakowany, bo mój mąż bierze się zawsze do wszystkiego od razu i z niczym nie zwleka. Zresztą myślę, że też się rozczarował. Na zdjęciu pod spodem widać dlaczego kierownica jest krzywo zamocowana. Dane producenta i roweru są tu.
Ja znów oglądam ten za 600 zł. Na zdjęciu mi się podoba, a jaki jest w rzeczywistości? Mam przeczucie, że dobry i że wystarczy dla moich potrzeb, ale tak całkiem pewna to nie jestem. Może po tym „golfie” to tylko „mały fiat”? No i jak jest z tymi siodełkami? Może w stacjonarnych wszystkie są takie niewygodne?
Mąż chce zamienić GOLFA na POLO, bo zauważył, ze POLO jest mniejszy i pewnie będzie dla mnie lepszy. A ja chcę MAŁEGO FIATA, bo mam do niego sentyment, a na niemieckiej solidności się zawiodłam i już. Na razie nie wiem co z tego wyniknie. Może jakaś rada?