13 września 2016
Jestem pełna dobrych myśli. Wstał piękny, letni dzień, chociaż już wrzesień. Tegoroczne lato przyzwyczaiło mnie do deszczu i zimna. Miałam nadzieję na rekompensatę słońca we wrześniu i nie zawiodłam się. El umieszcza na FB zdjęcia dzisiejszego świtu. Zamglone, tajemnicze bezkresne widoki Zielonego Wzgórza. Ja czuję, że muszę przelać myśli.
Zakładam kapelusz z wielkim, pomarańczowym rondem… Czytaj więcej »
Budzenie różnie się kojarzy. W czasach szkolnych bywało czymś okropnym, szczególnie, gdy ktoś nas budził przed świtem. Jeśli mieliśmy coś ważnego do wykonania, wstawaliśmy i braliśmy się do roboty, bo wiadomo, że jak zaśpimy to się spóźnimy. Może nawet coś nas ominie, lub stracimy ważne wydarzenie. Każdy wie, że nie można przespać życia. Czytaj więcej »
Masaż PeLoha jest inny niż wszystkie masaże. Owszem, są w nim dotyk z masażu klasycznego, ale z założenia jest to zabieg bioenergetyczny. Oryginalnym i silnym elementem jest wypowiadana dwukrotnie afirmacja. Pierwotnie jakoś do mnie nie przemawiała. Mówiłam ją w wersji skróconej i tak naprawdę nigdy jej nie wykorzystywałam w inny sposób. Na stażu niespodzianka – afirmacja w nowym tłumaczeniu. To był jeden z niewielu elementów, który przyjęłam bez oporu. Ta nowa wersja spodobała mi się. Czytaj więcej »
Myślę, że nieźle się zadziało. Są takie momenty w życiu, które weryfikują nasze poglądy, podejście, spojrzenie. Przydarzyło mi się coś takiego niedawno. Ma to związek z ważnymi dla mnie rzeczami, bo z moją pracą i pasją. Czytaj więcej »
Duża i mała Danusia, duża i mała Kasia, duży i mały Jasiek…
Chociaż jesteśmy dorośli i zajmujemy się dorosłymi sprawami, czasami wspominamy dzieciństwo. Dla większości z nas to był najlepszy czas w życiu. Nigdy później nie umiemy już tak się cieszyć, zachwycać, entuzjazmować. Nigdy później nie czujemy się tak dobrze. Nie umiemy już żyć tak bardzo w chwili obecnej jak dziecko. Nawet spontaniczny, głośny, wybuchowy śmiech w dorosłym życiu dopada nas bardzo rzadko, albo wcale. Czytaj więcej »
W Lipowym Domu było nam cudownie dobrze. Niebanalny wystrój, swoboda i ciekawe, wegetariańskie jedzenie. To dom z duszą. Naszym centrum była sala na poddaszu, w której odbywały się masaże. Białe ściany, drewniana podłoga i dobra lomisiowa energia. Tam nie robiłam zdjęć, tam uczestniczyłam w pięknym hawajskim rytuale. Czytaj więcej »
Dojechaliśmy bez problemu. Dziwne, bo to w końcu zadupie jest i szutrową drogą jechać było trzeba przez pola i lasy. Zazwyczaj zaliczamy jakieś błądzenie, a w Lipowym Domu znaleźliśmy się tak jakoś łatwo… Uściski z dawno niewidzianą nauczycielką. Wzruszenie. Nasz pokój… O! Jak tu siermiężnie… To była moja pierwsza myśl. Podłoga ułożona z ręcznie robionych cegieł, dwa zbite z desek łóżka, stare nierówne tynki, pozbijane kanty. Pod nogami tkane z gałganków chodniczki. Na ścianach piękne obrazy. Czytaj więcej »