U Juliusza
No i stało się. Trzeci obiad taki sam. Dorsz z frytkami i surówkami, a głównie z marchewką. Co to jest, że z uporem maniaka codziennie zamawiamy to samo? Czy takie dobre, czy nam ryb brakowało? Muszę przyznać, że kiedyś kupiłam mrożonego dorsza, usmażyłam i nie smakował mi za bardzo, a ten dorsz Juliusza to mistrzostwo świata. Świeży jest i świetnie usmażony.
Nie, to nie jest przypadek, że tam jemy. Wychodząc na pierwszy obiad zapytaliśmy naszych gospodarzy, co mogą nam polecić, a potem zauważyliśmy, że wszędzie jest tak niewielu ludzi na obiedzie, a u Juliusza ruch jak w Ameryce. Dosiedliśmy się dzisiaj do stolika, przy którym małżeństwo, w naszym mniej więcej wieku, siedziało i oboje zgodnie stwierdzili, że nigdzie nie ma lepszej ryby i że inne Juliusza propozycje są równie dobre. Polecili nam halibuta, który jest też smaczny chociaż z mrożonej rybki, placki ziemniaczane i zupki , miedzy innymi bosmańską. Chciałam co prawda zamówić barszczyk z uszkami, ale za późno przyszliśmy i już nie było. Może jutro… Stwierdziliśmy, że nie będziemy wypróbowywać innych lokali, bo i po co szukać, skoro znaleźliśmy. Myślę, że on reklamy nie potrzebuje, a ja piszę po to, żeby ktoś, kto Rowy odwiedzi wiedział gdzie można dobrą rybkę zjeść.