
Ulotność kwiatów
Wspaniały bukiet ciętych kwiatów rozświetlił mój dzień. Aksamitny dotyk płatków, feeria barw i słodki zapach pobudziły zmysły. Nic, tylko patrzeć, dotykać, wąchać i zachwycać się. Wszyscy lubimy kwiaty. One stają się wyzwalaczem zachwytu i szczęścia. Dobrze jednak, że można je uwiecznić na zdjęciu, bo chwila kwiatów jest krótka.
Uświadomiłam sobie, że lubię dostawać kwiaty, jestem wtedy cała w skowronkach. Potem dbam o nie najlepiej jak potrafię. Mój piękny bukiet postał do końca dnia w zapodanej postaci. Przyjrzałam mu się dokładnie i zauważyłam, że składa się nie tylko z żółtych tulipanów, kolorowych gerber i różnych zieloności, ale też z kwiatów suchych, mnóstwa wstążek i różnych dziwnych materiałów. Stworzyć taki bukiet to nie mała sztuka. Poczułam jednak, że w takim wspólnym scisnieciu, kwiaty długo nie wytrzymają. Uwolniłam je więc i poukładałam w wazonach.
Codziennie przycinałam łodyżki i zmieniałam wodę, a mimo to byłam świadkiem ich dojrzewania, przekwitania i umierania.
To tak jakby w przyspieszonym tempie oglądać ludzkie życie. Najpierw wiosenny pączek młodości, potem letni rozkwit, jesienna dojrzałość i zimowe obumieranie. Patrzyłam jak więdną moje kwiaty. Jak tracą barwy i jędrność. Wyraźnie widziałam ich odwodnienie i towarzyszącą temu wiotkość. Płatki kurczyły się, marszczyły i opadały…
To już nie było takie radosne. Poczułam żal za utraconym pięknem kwiatów i własnej urody. Tak, moja skóra jest cienka i widać na niej siateczkę zmarszczek jak na tulipanach. Patrzyłam na ten pięciodniowy kwiat i pomyślałam, że wygląda jak pięćdziesięcioletnia kobieta. To odwodnienie daje do myślenia. Pokazuje ulotność młodości i życia w ogóle. Może dlatego z takim zainteresowaniem i przyjemnością czytałam ostatnio książki Jana Nowickiego traktujące o ludziach w późnej jesieni życia? Oni już wiedzą, że młodość nie trwa wiecznie. Przynajmniej ta zewnętrzna, bo ta w środku trzyma się nas z uporem maniaka i jeszcze wciąż chce się żyć. Nawet wtedy, gdy już trudno nam poznać siebie w lustrze. A co czują moje kwiaty jak każdego dnia najbardziej uwiędły wyrzucam do kosza?
Patrzę na ostatnie tulipany i myślę, że ich życie w moim wazonie dobiegło kresu i jutro wazon odstawię na półkę pusty. Jakiś czas będę czuć tę pustkę. Jednak to jest nic w porównaniu z pustką po człowieku. Och, chyba wciąż mam refleksje pierwszolistopadowe, a dzisiaj już piaty. Dość o przemijaniu. Chociaż… Pocieszam się, że żyjemy dłużej niż kwiaty.