
Zapłonęło ognisko
To ważny moment w naszym życiu. Oswajanie własnej ziemi. Ten kawałek górki otoczony drzewami z widokiem na jezioro jest w końcu nasz. W czerwcu powstanie ogrodzenie i wtedy będzie widać naprawdę, że zaadoptowaliśmy kawałek własnej przestrzeni.
4700 m2, czy to dużo, czy mało? I tak i tak, bo żeby ogrodzić i zagospodarować to dużo, ale żeby mieć, to niewiele. Chociaż tak naprawdę to jest w sam raz, tyle ile trzeba. Nie wiem kiedy się przeniesiemy, bo formalności z budową domu jest cała góra. Jedno jest pewne – na tej ziemi czujemy się bardzo dobrze. Ona nam powiedziała, że nas chce. Słyszymy ten zew i ciągnie nas tam, i chce się coś na niej robić. Na razie ognisko – pierwsza budowla Leszka. Poukładał cegły, obłożył kamieniami i jest ogień, i płonie prawie codziennie. Ktoś powycinał drzewa i zostawił gałęzie, mamy więc dużo chrustu. Posadziliśmy porzeczki, agrest, aronię, leszczynę, czerwony buk i sporo świerków. Budujemy własny raj.
Przez 10 lat mieliśmy działkę na Bocianim Gnieździe. Zaglądaliśmy tam bardzo rzadko i jakoś nie spieszyliśmy się z robieniem na niej czegokolwiek. W końcu sprzedaliśmy żeby kupić taki kawałek ziemi, który jest faktycznie nasz. Jeździliśmy, oglądaliśmy, a ja stawałam, wczuwałam się i nic nie czułam. W końcu informacja o naszej działce przyszła do nas sama. Którejś pięknej niedzieli przyszło do nas małżeństwo na lomi. Masaż jak masaż, ale po nim zaczęli opowiadać jak to cudnie się czują na wsi. Kilka lat temu kupili kawałek ziemi, sprzedali mieszkanie w Ełku i wybudowali dom na wsi.
Zaciekawiliśmy się ogromnie, bo przecież chcemy tak zrobić jak oni. Miasto nas uwiera, pragniemy przestrzeni i bycia blisko natury. – Koło nas jest działka do kupienia – powiedziała kobieta, a mąż jej przytaknął. Jakoś wcześniej nie wpadliśmy na pomysł szukania z tej strony Ełku. Umówiliśmy się na oglądanie. Zachwyciliśmy się od pierwszego wejrzenia i nawet zimą, i nawet wtedy, kiedy ona nie była jeszcze nasza, jeździliśmy tam na spacery i dotlenienie. Poczuliśmy zgodnie, że to jest nasze miejsce. Jak dobrze takie miejsce mieć… Nadeszła pora na duże zmiany. Teraz idziemy za marzeniem o własnym drewnianym domku na niej. Otwieramy się na pomoc Wszechświata, żeby to marzenie się spełniło. Mamy nadzieje, że jakieś dobre Duszki przywiodą do nas rodzinę, która zachwyci się naszym mieszkaniem i zechce je kupić… Wtedy marzenia przybiorą bardziej realny kształt.