Zima
Zima przed nami – czas bez koloru, bez ciepła i wzrostu. Ziemia śpi nago lub pod białym płaszczem śniegu. Zupełnie inna niż latem, lecz wciąż piękna. Cicha, tajemnicza, skupiona. Czeka. Odpoczywa. Regeneruje się po wielkiej aktywności.
Wszystko na świecie ma swój czas „i jest wyznaczona godzina na wszystkie sprawy pod niebem: Jest czas rodzenia i czas umierania, czas sadzenia i czas wyrywania tego, co zasadzono…” Im bliżej ziemi się żyje, tym bardziej się to widzi. Wiosną siałam i sadziłam, podlewałam i doglądałam małe rośliny w moim ogrodzie. Latem ze zdumieniem i radością obserwowałam wielki wzrost, kwitnienie, owocowanie. Rosłam razem z roślinami, byłam z nimi, a codzienne zachwyty dodawały mi energii. Zbierałam plony. Zajadałam się czerwonymi pomidorami, zielonymi ogórkami, cukinią, ziołami. To był wspaniały, pełen aktywności czas, a potem powoli ogród zaczął umierać i było mi smutno i zimno i trzeba było wracać do bloku.
Tęskniąc za wiejską przestrzenią, ciepłem, zielenią i słońcem z niechęcią wróciłam do miasta. Zielone Wzgórze i Świerkowy Domek opustoszały. Wszystko przycichło, zamilkło, zszarzało, zamarzło. Czeka. Przyszedł czas mniejszej aktywności. Krótkie, zimne dni wymuszają odpoczynek…
Tymczasem pozwoliłam sobie wkręcić się w myślenie: Och, jak mi źle. Jak ja nie lubię tego betonu i mieszkania w bloku. Chcę na pole, na moje wzgórze, nawet jeśli już nie jest zielone i tak jest piękne. Tam wystarczyło otworzyć drzwi, żeby wyjść na dwór, zobaczyć horyzont, poczuć świeże powietrze. Tylko, że tam jest zimno, nie ma łazienki, a nawet wody. Latem to nie przeszkadzało, ale teraz, nie da rady. Tu gdzie jestem jest ciepło i wygodnie. Dopóki nie poczułam wiejskiej wolności lubiłam to mieszkanie. Coś się skończyło i przyszedł czas na zmianę. Dokonuje się. W ciągu roku dużo się zadziało, dużo zrobiliśmy, ale dla mnie to zbyt powolne, śpieszy mi się, żeby Tam zamieszkać. Najpierw trzeba sprzedać mieszkanie, potem wybudować dom… Och, wydaje mi się to karkołomne.
Takie myślenie osłabia, zabiera moc zdarzeniom i działaniom, doprowadza do choroby. Stop. Zobacz pozytywy – mówię sobie. Więc? Bądź jak pory roku, żyj zgodnie z nimi. Wiosną na pewno będzie wzrost, latem rozkwit, jesienią zbiory, a zima jest dla odpoczynku. Zimą ciesz się z domowego ciepła, z długich wieczorów z książką, z zapasów, które zrobiłaś latem. Gotuj rozgrzewające jedzenie, upiecz ciasto, zaparz dobrą herbatę i ciesz się, że nic nie musisz. Obejrzyj dobry film, posłuchaj muzyki, spotkaj się z przyjaciółmi, módl się i kochaj. Teraz trzeba zwolnić, bo człowiek jest częścią przyrody i dobrze, gdy żyje w jej rytmie.