Człowiek bez rąk i nóg
Obejrzałam film o nim. Jakiś czas temu. Byłam zaskoczona i wzruszona jednocześnie. Nie wiedziałam wtedy, że jest znany na całym świecie i że pomaga wielu ludziom porzucić swoje ograniczenia. Nick Vujicic. Od filmu nie mogłam oderwać wzroku. Nie będzie przesadą jak powiem, że szczęka mi opadła. Patrzyłam jak sobie radzi w codziennym życiu. Toaleta, sprzątanie, jedzenie, pływanie… Bez rąk… Prawie bez nóg… Do tego z radością i jakąś taką naturalnością, chociaż nietypowo. Zadziwiające jaką siłę może mieć umysł pełen chęci i pasji życia.
Pomyślałam sobie, że człowieka załamuje dużo rzeczy w życiu. On też pewnie miał trudne chwile zanim się pozbierał i znalazł sens życia, ale szukał niestrudzenie i to przyniosło wymierny efekt. Przypomniałam sobie, że jak byłam mała i pojechałam na kolonie, to poznałam dziewczynę bez ręki. Teraz nawet nie pamiętam jej imienia, ale ten kikut długo stał mi przed oczami. Straciła rękę w wypadku. Jej tata wsiadał do pociągu z nią na ręku… Pociąg ruszył, tata zginął, a ona straciła rękę powyżej łokcia. Współczułam jej, bo wyobrażałam sobie jak to straszne jest. Spała koło mnie i nie od razu zauważyłam, zż nie ma reki, bo miała sztuczną. Któregoś wieczoru zobaczyłam dłoń pod ręcznikiem… A były to czasy strasznych opowieści o czarnej ręce, ta nie była czarna, ale była straszna… Ręka bez człowieka, na łóżku… Uciekłam z sali z krzykiem. Oczywiście potem, jak się sprawa wyjaśniła, śmiałyśmy się obie. Wydaje się, ze ona nauczyła się żyć bez tej ręki i nie miała specjalnych kompleksów. Chociaż, kto to wie?
Później poznałam dziewczynę, która urodziła się bez ręki, potem taką z maleńką dłonią i tylko kuleczkami palców. Niedawno zaś, mojej siostry ciotecznej córeczka, straciła rączkę w czasie ciąży. Informacja o tym to był dramat, ale potem dramat się rozpłynął i jest cudna dziewczynka.
Po co wspominam te dziewczyny? Wszystkie sobie radziły i żyły normalnie. Dawały radę, chociaż mogłyby się użalać. Myślę, że takie osoby jak one i jak Nick mogą nas zawstydzać wtedy, gdy użalamy się nad sobą. Może w momencie, gdy wydaje nam się, że jesteśmy nie dość ładni, nie dość młodzi, nie dość silni, czy zdolni pomyślimy przez chwilę o osobach, które obiektywnie rzecz biorąc miałyby na co narzekać, a tego nie robią… Skoro można szczęśliwie żyć bez nóg i bez rąk to można szczęśliwie żyć zawsze. Bo szczęście nie zależy od okoliczności zewnętrznych, te są różne i wciąż się zmieniają.
Więc jeśli Ci się wydaje, że jesteś za gruba, za chuda, za blada, za jakaś tam, to odpuść sobie. Nie ma co się użalać czy narzekać, tylko trzeba się albo wziąć za siebie i schudnąć, przytyć, opalić się czy coś tam, albo zaakceptować to co jest. Innego wyjścia nie ma. Cokolwiek bowiem się zdarza w życiu wymaga przeżycia, przyjęcia i wykorzystania. Tak naprawdę to nie wydarzenia nas dołują, ale nasza reakcja na nie. Kiedy zastanawiałam się… Jak to jest, że jakaś sprawa po jednym spływa jak po psie woda, a drugiego mało nie zabije. No właśnie, to nastawienie, przekonania, przyzwyczajenia, brak dystansu, niskie poczucie własnej wartości i niekochanie siebie powoduje, że się zamartwiamy i unieszczęśliwiamy.
Czasami warto spojrzeć na problem z innej perspektywy. Nawet dosłownie wejść na krzesło, albo wyobrazić sobie, że patrzymy na niego z chmurki na niebie… Jak mały wtedy jest… Gdy nie będziemy wciąż o nim myśleć i zasilać go swoją uwagą, to naprawdę się zmniejszy. Dlaczego często wyolbrzymiamy problem zamiast go pomniejszyć?
Dlaczego pomniejszamy sukcesy, osiągnięcia, siebie i to co mamy? Zróbmy odwrotnie. Hawajczycy mówią MAKIA – energia podąża za uwagą. To rośnie czemu poświęcamy uwagę. Warto się zastanowić czego chcemy i nie sabotować sobie życia. Z czegoś co wydaje się problemem zrobić atut. Tak, Jak Nick – on wykorzystał swój brak rąk i nóg mówiąc: „Bez rąk i nóg, bez ograniczeń”. No właśnie! Odrzućmy nasze ograniczenia i spójrzmy na wszystko świeżym okiem.