Strona główna»W pracowni

Koszykowanie

Koszykowanie… Chyba nie ma takiego słowa… To może plecenie? Czasami tak mówiłam, że plotę. – Co plotę? Ktoś może pomyśleć, że głupoty. No, głupoty czasami też, ale tak naprawdę to wyplatam. Któregoś zimowego dnia zapatrzyłam się na stojący na murku łazienkowym koszyk i od tego zapatrzenia zrodziła się we mnie nowa pasja. Czytaj więcej »

16.07.2019 W pracowni

Radość tworzenia

Mało ostatnio dekupażuję. Ostatnie dwie moje prace to drewniane szkatułki, które zrobiłam na prezenty świąteczne, więc już  nie są moje. Za to przyjemność malowania i dawania jest moja i jest niezwykle ważna. Czytaj więcej »

02.02.2017 W pracowni

Światła dźwięków

„Spotkanie na wyspie”

Jestem podróżnikiem płynącym w małym czółnie po oceanie… Cisza bezkresna, niebo, woda i dal… Czy mi się wydaje, czy słyszę jakiś dźwięk? Wsłuchuję się z niepewnością. W oddali coś jakby szumi , wyłania się powoli, delikatnie, niepewnie… Dźwięk szamańskiego bębna? Tak, wśród oceanu ciszy, coraz bardziej wyraźnie zbliżam się do dźwięku. Czytaj więcej »

18.09.2016 W pracowni, W życiu

Inspiracje

Malowanie… Uboczny produkt kreatywnego procesu… Malowałam dla par. Malowałam dla siebie… To jest to, co lubię najbardziej – zapatrzeć się wgłąb, wejść w ciszy do świątyni serca i tworzyć. Czasami jest jakieś założenie, wybór kolorów, intencja. Jednak najważniejsza jest ta ostatnia. Nie sposób przewidzieć rozumem sposobu jej realizacji. Dlatego zapominam o założeniach, planach czy wcześniejszych pomysłach i biegnę za impulsem, żeby wyrazić intencję, przesłanie, potrzebę. Czytaj więcej »

18.06.2015 W pracowni

Nowości

Uwielbiam malować słoiczki, ale ile można! Zachciało mi się coś innego, inną techniką i wzięłam się za drewno. Pomalowałam dwie szkatułki i pojemnik na długopisy. Może się komuś coś spodoba? Ja jestem zadowolona. Czytaj więcej »

08.06.2015 W pracowni

Dekupażowy wysyp

Oj długo, długo malowałam zanim mogłam zawiązać wstążeczki i doczepić metki. Dekupaż nie zawsze trwa tak długo, ale ja się nie śpieszyłam. Najpierw maluję szkło białym podkładem i to jest nudne. Następnie wybieram i komponuję wzory i w tym momencie zaczyna się dziać. Wiruje wyobraźnia, pojawiają się pomysły i realizacja tego naprawdę sprawia frajdę. Gdy przechodzę do etapu malowania wena twórcza wymyka się spod kontroli i tak jak w vedicowym malowaniu nie wiem w którym kierunku pójdzie. Czytaj więcej »

27.05.2015 W pracowni

Czakrowe Drzewo Równowagi…

…już nie jest moje. Podążyło swoją drogą na drugi koniec Polski. Wisi nad innym łóżkiem. Patrzą na nie inne oczy… Czytaj więcej »

14.08.2014 W pracowni

Vedicowej drogi ciąg dalszy

3 maja 2011 r przywiozłam do domu dyplom. Hura! Jestem nauczycielką metody, którą lubię, która zagrała w moim życiu piękną melodię. Teraz mogę ją przekazać dalej, niech inni też się cieszą, niech korzystają i poczują jak łatwo można zostać twórcą. To takie wspaniałe położyć przed sobą czyste płótno, wziąć farby i działać. Czytaj więcej »

26.07.2014 W pracowni

Moja droga vedicowa

Zdecydowałam się nie być nauczycielem rekomendowanym, postanowiłam być nauczycielem wolnym. To zadziało się chyba w mojej podświadomości, bo wtedy jeszcze nie wiedziałam co to znaczy i jak się to rozwinie. Było zamieszanie, był podział i długie dyskusje. Myślę, że skoro Curt za życia nie wprowadził biznesowych norm, do których trzeba się stosować, to po śmierci tym bardziej tego nie uczynił. Dużo nauczał o wolności i mówił, że Vedic Art to wolność. Ważną rzeczą jest zachować czystość tej metody. Sprawić, żeby trwała w takiej postaci, w jakiej została stworzona, a nie wkładanie jej w ramy struktur i biurokracji. Pytanie: Czy potrzebna jest hierarchia i podporządkowanie? Czy naprawdę do każdej metody trzeba dopisywać politykę? Czy z tak pięknych idei trzeba robić biznes? Czytaj więcej »

22.07.2014 W pracowni

Vedicowa droga

Nie wiem skąd mi się wzięło pragnienie zostania nauczycielem Vedic Art. Może z tego, że nauczanie jest we mnie? W końcu przez wiele lat uczyłam zawodu dziewczyny i dobrze się w tym czułam? A może to pragnienie powstało jeszcze wcześniej? Wtedy, gdy ustawiałam w rzędzie swoje lalki i dawałam im wykłady pouczającym głosikiem? W każdym razie wyjeżdżając ze Śpiglówki postanowiłam kontynuować swoją vedicową drogę. Więc, gdzie na drugi stopień? Wiedziałam, że chcę poznać jeszcze innych nauczycieli. Padło na Magdalenkę Marcinkowską. Jak ją poznałam? Czytaj więcej »

21.07.2014 W pracowni

Moja droga do Vedic Art. Jak to się zaczęło?

W 2011 roku 3 maja otrzymałam dyplom nauczyciela Vrdic Art i od tamtej pory organizuję warsztaty. To był dla mnie ważny czas, zrealizowałam swoje marzenie.

O tym jak  zaczęła się moja przygoda z tą genialną metodą rozwoju kreatywności chcę opowiedzieć. Jest to ważny element mojego życia i dlatego przygotowałam cykl opowieści o Vedic Art. Czytaj więcej »

13.07.2014 W pracowni

Zagadka hydrologiczna

Weekend miałam pracowity. Zebrałyśmy się w siedem dziewczyn na spotkaniu „Pelosiowym”.  Tak pieszczotliwie nazywamy ludzi, którzy zajmują się tą piękną pracą z ciałem. Dwa piękne dni w Słonecznej Piwnicy. Myślę, że wszystkie sporo się nauczyłyśmy.  Chwilę przed warsztatami, gdy poszłam z siostrą żeby przygotować teren odkryłam, że coś mnie zalewa. Nie, nie mnie, a sufity w pracowni. Siostra spojrzała do góry i ze zdziwieniem stwierdziła, że sufit pęka. Przyjrzałyśmy się sprawie bliżej i cóż… Ściany napuchnięte od wody, a w magazynku po prostu grzyb się zrobił. Na szafce kałuża wody i rozwarstwienie. Czytaj więcej »

08.05.2014 W pracowni

Moje malowanie działa

Malarstwo intuicyjne… Czym jest? Jak powstają obrazy? Do czego służą? Może się Ci nasuwać wiele pytań. Na wszystkie dostaniesz odpowiedź na vedicowych warsztatach, ale zanim się zdecydujesz powiem Ci, że takie malowanie to fantastyczna rzecz. Wyzwala nas ze schematów, budzi kreatywność, uzdrawia i daje dużo radości. Namalowane obrazy zdobią naszą przestrzeń, dodają energii lub uspokajają. Czytaj więcej »

07.05.2014 W pracowni

Ramy i granice

Dzisiaj rano wprawiłam siebie w bardzo dobry humor. Czym, w jaki sposób? Bagatelka, wycisnęłam z tubki błękit pruski, wzięłam w rękę pędzel, wlazłam na kanapę i przemalowałam ramę w moim ulubionym obrazie. Obraz jest kosmiczny, powstał nie pamiętam kiedy i nie wiem jak, ale jak jeszcze stał sobie na sztalugach przyszła do mnie moja koleżanka Bernarda, stanęła przed nim i rzekła swym autorytatywnym głosem, że jest to najbardziej energetyczny obraz jaki namalowałam. Powiedziała, że widzi w nim początek wszystkiego. Czytaj więcej »

12.02.2014 W pracowni, W życiu

Słoikopasja i miłość własna

Nie wiem już jak to się zaczęło, chociaż chyba nie zaczęło się zbyt dawno. Nie było za lasami za górami, ale w domu na stole kuchennym, lub czasami na stole do masażu. Kłopotliwe to było, bo jak schło to zajmowało potrzebne, do innych rzeczy, miejsce. Nie było co z tym zrobić, więc wsypywałam doń sól, herbatę, kawę… Nie miałam w domu półek, żeby je wystawiać, więc stały sobie po kątach. W stosownych chwilach dawałam w prezencie. Zapasy rosły, a ja miałam wielką radość tworzenia. Nie wszystkie od razu były udane, ale piękniały z czasem. Do niektórych się przywiązuję tak, że szkoda mi je nawet sprzedać. Czytaj więcej »

30.01.2014 W pracowni

do góry