Radość tworzenia
Mało ostatnio dekupażuję. Ostatnie dwie moje prace to drewniane szkatułki, które zrobiłam na prezenty świąteczne, więc już nie są moje. Za to przyjemność malowania i dawania jest moja i jest niezwykle ważna. Już Pan Jezus mówił, że „więcej jest radości z dawania aniżeli z brania” i miał rację. A jak jeszcze maluję konkretnie, z myślą o kimś bliskim, to przyjemność podwójna. Mariaż kolorów… Przecieranie… Wybieranie wzoru… Lakierowanie… I patrzenie na efekt końcowy… To lubię.
Potem robię zdjęcia, które nie oddają urody przedmiotu, bo coś się odbija, bo kolor jakoś zbladł, albo i całkiem się zmienił, ale cóż… Mimo wszystko pochwalę się, a co.
Najpierw wzięłam się za skrzyneczkę dla mojej siostrzenicy. Chciałam dać jej trochę wiosny, wiec wybrałam wzór w łączkę i nieźle go podmalowałam, bo chciałam, żeby było mocno i konkretnie. W środku zaś namalowałam motylki. Całość wyzłociłam, żeby nabrała blasku.
Druga szkatułka dla syna, żeby miał gdzie włożyć swoje skarby. Sam sobie wybrał wzór… Wkomponowałam go w szarości mocno przetarte i efekt wcale mnie zadowolił.
Zbytnich ochów i achów nie usłyszałam, więc tylko mogę mieć nadzieję, że skrzyneczki się spodobały.