Inspiracje
Malowanie… Uboczny produkt kreatywnego procesu… Malowałam dla par. Malowałam dla siebie… To jest to, co lubię najbardziej – zapatrzeć się wgłąb, wejść w ciszy do świątyni serca i tworzyć. Czasami jest jakieś założenie, wybór kolorów, intencja. Jednak najważniejsza jest ta ostatnia. Nie sposób przewidzieć rozumem sposobu jej realizacji. Dlatego zapominam o założeniach, planach czy wcześniejszych pomysłach i biegnę za impulsem, żeby wyrazić intencję, przesłanie, potrzebę.
Dostałam niedawno zapytanie o obraz, który dawno temu namalowałam. Wybrała go z mojej galerii pewna kobieta. Najbardziej jej się spodobał.
-Nie mam już tego obrazu. Namalowałam go dla młodej pary na prezent ślubny.
-To może namaluje mi pani podobny?
-Chętnie, ale nie mogę obiecać, że będzie bardzo podobny. Mogłabym spróbować. Piszę – spróbować, bo jeszcze mi się nigdy nie udało namalować dwóch takich samych obrazów. Malowanie według zasad Vedic Art to jest proces. Tu nie ma miejsca na kopiowanie. Tak naprawdę sama nie umiem przewidzieć efektu – odpowiedziałam.
– Właściwie nie mam szczególnych preferencji jeśli chodzi o to czy będzie użyty sznurek (może być), kolory lubię… ładne:) czyli takie jak na Pani obrazach, cały zakres tęczy… Jako inspirację mogę podsunąć temat „Harmonia w związku” , no i drzewo, ale w całości zdaję się na Panią (mam nadzieję, że obraz powstanie sam). Równie dobrze może być pion jak i poziom, miejsce jest na oba rodzaje obrazu… Aha, miejsce gdzie będzie wisiał nie jest jakoś szczególnie jasne, więc lepiej jeśli kolor będzie intensywny, a nie półprzejrzysty. ale intensywność Pani drzewa czakr jest wystarczająca (uwielbiamy z mężem ten obraz).
O! „Harmonia w związku”- to ważne – pomyślałam. Jak trafnie wybrała obraz z mojej galerii, on przecież był malowany z taką intencją, żeby ten nowy związek był harmonijny, żeby im się wiodło, żeby się zawsze kochali… Dobrze, już wszystko wiem i biorę się do malowania. Spojrzałam jeszcze do galerii na ten, który klientka wybrała jako pierwszy, wyjęłam farby… Chwila medytacji z intencją… I zapomniałam się zupełnie.
„Gdy później oba porównałam zdziwiłam się intensywnością barw i przyszła mi do głowy myśl, że ten pierwszy był projekcją na przyszłość młodej pary, taki trochę kolorystycznie delikatniejszy, a ten oddaje charakter zupełnie innej pary. Jest na nim emocjonalna, bardziej okrągła energia kobieca z lewej i bardziej pragmatyczna męska z prawej. Dwie indywidualności przenikające się nawzajem, a jednak zachowujące autonomię. Dwie bogate dusze szanujące kontrasty. Intensywność barw świadczy o dużej, ugruntowanej mocy, o intensywności uczuć.
Nie wiem czy to macie czy do tego dążycie. W jednym i drugim wypadku gratuluję”.- Napisałam w mailu. Na wszelki wypadek dołożyłam w załączniku jeszcze jeden obraz, tak dla zasady, żeby można było dokonać wyboru.
Wybór był oczywisty. Właściwy obraz udał się do właścicieli,ale zanim to się stało dołączyło do niego „dziecko”. Nie lubię marnować farby i kiedy zostanie mi jej na palecie za dużo maluję drugi obraz. Tym razem też się obejrzałam za nowym płótnem. Wpadł mi w oko Anioł… Malowałam palcami… Opisałam to tak:
„Na tym obrazku był namalowany Anioł, który nie chciał się pokazać Światu. Najpierw był taki niedokończony. Potem przybrał jaskrawe barwy. Miał zielone włosy… Pod wpływem impulsu zamalowałam go resztkami farby z Waszego obrazu. Spodobało Nam się to. Pomyślałam, że Nieśmiały Anioł będzie mógł się w końcu „pokazać ludziom”. Kilka dni później „zobaczyłam” słońce i księżyc na nim, i poczułam potrzebę domalowania małego obrazka. Następny impuls to dziwne promienie i świadomość, że on jest Wasz. Posyłam więc. Nie wiem po co ani dlaczego. Niech to będzie moja dla Was niespodzianka. Z najlepszymi życzeniami, z wielką życzliwością. Ma dać ukojenie. – Danusia”
Mały pojechał z dużym i są już w swoim domu. Informacji zwrotnej jeszcze nie dostałam. Wiem tylko, że doszły i że się podobają. Mały powstał z dużego i nazwałam go „Ukojenie”- nie wiem dlaczego. Może Ty wiesz drogi czytelniku? Dlaczego namalowałam drugi obraz?