Czakrowe Drzewo Równowagi…
…już nie jest moje. Podążyło swoją drogą na drugi koniec Polski. Wisi nad innym łóżkiem. Patrzą na nie inne oczy…
Maluję sobie i zbieram te moje obrazy. Niektóre stoją pod ścianą, niektóre znalazły swoje miejsce na ścianach. Czasami nie zdążę się nacieszyć swoim małym dziełem, a już odfruwa, bo komuś się spodobało, bo dla kogoś przeznaczone było. Są też wśród nich moje obrazy ulubione, które niełatwo puszczam, bo jakoś trudno mi się z nimi rozstać. Do tej kategorii należało Czakrowe Drzewo Równowagi. Sprzedając je uświadomiłam sobie po raz wtóry, że trudno mi rozstać się ze swoimi pracami.
Obraz z Czakrowym Drzewem wisiał sobie wśród innych drzew w Słonecznej Piwnicy. Podobał się wszystkim. Miałam go kiedyś na wystawie w bibliotece. Wiele osób stawało przed nim przyglądając się ciekawie. Pytali o cenę. Miał dla mnie wartość większą niż dla nich i tylko głowami kiwali, że drogo. A niedawno znalazła go dziewczyna, dla której jego wartość była równa mojej. Zrobiła przelew bez komentarza, dodała nawet za przesyłkę. Starannie zapakowany wyruszył w świat. Został pusty gwóźdź…
Pociechą dla mnie był jej list:
„Pani Danusiu, doszedł właśnie, jest piękny:) Mój narzeczony, dla którego to był prezent (na szczęście mieszkamy razem i zawiśnie na wspólnej ścianie;)) też zachwycony.
Chcielibyśmy, żeby Pani namalowała coś specjalnie dla nas… Przemyślimy drobne szczegóły i odezwiemy się, bardzo dziękuję:)”
Dlaczego sprzedałam? Z powodu jednego zdania w pierwszym mailu: „Pani obrazy do mnie mówią:)” No, skoro do Niej mówią to znaczy, że jest odpowiednią osobą żeby je mieć. Proste.
Teraz pozostało tylko namalować inne drzewo i zawiesić go na pustym gwoździu…