Strona główna»W życiu

Mowa ciszy

Zawsze, gdy coś się dzieje, a od roku dużo się dzieje… Wyciągam tekst z mojej ulubionej książeczki „Mowa ciszy”. Ona ma podtytuł:” Codziennie wsparcie” i tak też na mnie działa. Wspiera, prostuje, pociesza, daje dystans i mówi co jest naprawdę ważne w życiu. Dziś otworzyłam na chybił trafił…

„Utrzymywanie uwagi na obecnej chwili nie oznacza, że nie robisz tego co konieczne w życiu. Stale rozpoznajesz jednak, co najważniejsze. Tylko wtedy z dużą lekkością, możesz radzić sobie ze wszystkim. Bycie w chwili nie oznacza że mówisz: „Nie będę się tym zajmował, skoro istnieje tylko teraz”, Nie. Rób, co masz robić, ale najpierw odkryj co jest najważniejsze i spraw, aby każdy moment był twoim przyjacielem, a nie wrogiem. Uznaj go. Uznaj jego wartość. Gdy przyjmujesz obecną chwilę za fundament istnienia, życie rozwija się lekko i swobodnie.”

Przepisałam tylko krótki fragment, ale chce mi się czytać dalej, bo każde słowo wciąga mnie. Szczególnie jak praktykuję bycie tu i teraz.
Słucham. Słucham ludzi. Odnoszę się do nich z szacunkiem, bo wiem, że nie są  tym czym się wydają. Że pod tą zewnętrzną formą stworzoną przez geny i środowisko jest dusza. Często zagubiona i cierpiąca.
Staram się to dostrzec. Patrzę.
Jestem. Modlę się.

Zamartwianie się zabija, więc nie chcę się zamartwiać. Czym jest wszystko wobec istnienia i braku istnienia? Praktykuję Obecność i wierzę, że stwarzamy swoją rzeczywistość, że ludzie, których przyciągamy do swego życia są naszymi nauczycielami. Jak się od nich nauczymy tego, co w nas trzeba uleczyć, zmienią się lub odejdą. … Poświęciłam dużo ciemnego czasu na to żeby nauczyć się dystansu do wszystkiego.
To był dla mnie piękny czas, chociaż bylo ciemno, mokro i zimno.
Poszerzałam swoją świadomość.

Jest mokre zimno, pada deszcz. Jesień zbliża się wielkimi krokami
Wciąż mieszkamy w letniskowym domku, ale radzimy sobie nadzwyczaj dobrze, aż się sama dziwię.
Jednak dużo muszę się uczyć.
Teraz uczę się jak dawać sobie radę w ekstremalnych warunkach budowy. Zimą uczyłam się jak żyć w ciemności i samotności.
Zimą bardzo mi się udało, byłam szczęśliwa i zadowolona.
Korzystałam z tego czasu pełnymi garściami.
Teraz też tak zamierzam. Mimo wszystko. – Mimo co?

Wciąż wzbudzam w sobie wewnętrzną miłość.  Martwi mnie tylko, przeciągająca się budowa domu, ale wiem że nie powinna, że jeśli uzdrowię w sobie jakąś część to i to się uzdrowi.
Kilkadziesiąt lat nawykowego zamartwiania się swoje  zrobiło. Nie jest łatwo to odkręcić.
Wiem jednak, że można. Byłoby mi łatwiej gdybym mogła praktykować ze wsparciem, ale to chyba jest niemożliwe, bo każdy sam musi przejść przez swój rozwój. Znaleźć sposób na odkrycie swoich uwarunkowań.
Dla mnie teraz ważne jest, żeby nauczyć się dobrego bycia bez względu na towarzyszące okoliczności, żeby brać z życia to, co daje i korzystać z niego.

Gdy czuję brak, kieruję uwagę na to, co mam, dziękuję za wszystko i wzbudzam w sobie wdzięczność.
Mam nadzieję że tak zostanie, a nawet, że będzie jeszcze lepiej.
Im dłużej się wszystkiemu przyglądam, tym więcej widzę i rozumiem. Jednocześnie jestem w ciągłym zdziwieniu. Czy to nie paradoks?
Wciąż pracuję nad poszerzeniem swojej świadomości, bo wiem że nie ma nic gorszego niż jej brak.

Zaczyna się nowy tydzień…
Życzę ci wszystkiego dobrego.
Ciesz się z tego co masz. Bądź wdzięczny…
Miłość  ci ślę. Da.

26.08.2018
Jeżeli lubisz mój blog, obserwuj profil na Facebooku.

do góry
Komentarze
comments powered by Disqus