Strona główna»W życiu

Bajka

Za siedmioma górami, za jeziorem, na górce stał mały piękny domek. Prowadziła do niego ścieżka czysta i prosta, równo stały przycięte kwiatki, krzaczki i sosna. W oknach śliczne firanki haftowane i białe, za szybkami doniczki, a w nich kwiatki wspaniałe. Obchodzimy wokoło ten domeczek cacuszko, nigdzie trawki, paproszka, wszędzie czysto i pusto. Któż tu mieszka, myślimy, patrząc żywo dokoła, kto porządek tak duży na to miejsce przywołał.? Na drzwiach lśniących tabliczka srebrna śmiało obwieszcza, Porządek i Szczotka – oto kto tu mieszka!

Zapoznali się dawno, bo się poznać musieli, on porządny porządnie, ona prosta i szczera. Pracowita do tego bardzo była od zawsze, bo ją mama szkoliła jak się ruszać i bać się. Tego nie rusz, to zostaw, tam posprzątaj, tam wytrzyj. Czysto musi być wszędzie, w szafie, w kuchni, w pokojach, pięknie biało w łazience, na sprzątanie wciąż pora. Wiec sprzątała codziennie, kurzu u niej nie było, pan Porządny też sprzątał. Było czysto i miło.

Lata szybko mijały obowiązków wciąż więcej, nie będziemy wnikali w ich stosunki małżeńskie. Pani szczotka wychudła, czas przerzedził jej włosy, kij zużyty ją bolał, cicho sobie jęczała, ale dalej machała. Pan Porządny pomagał, bo porządny jest facet. Szczotkę swoją wciąż kochał i wspomagał jak mógł. Tak mijały jesienie, zimy, wiosny i lata. I tak żyli sprzątając i porządkiem się ciesząc, zużywali swe życie, co by czysto mieć wszędzie.

Pani Szczotka wciąż chorsza, coraz bardziej zmęczona padła sobie na sofę i stwierdziła, że skona. Pan Porządny się zmartwił, Szczotkę swą podtrzymywał, choć posunął się w latach, choć był chudszy i siwy, wciąż naturę miał silną i niezłomną miał wolę, by utrzymać porządek „w domu, pracy i w szkole”.

Może model znajdź nowszy –  rzekła Szczotka do męża, ja nie mogę dać rady, mnie to zbyt nadwyręża. Ja bym chciała poczytać i poleżeć na sofie, mi się marzą podróże i wyżyny wysokie. Te sprzątanie jest ważne, ale nie ponad siły, proszę zrozum i wybacz, proszę okaż się miły. Pan Porządny się stara, no bo kocha swą Szczotkę. Jest cierpliwy i dobry, wiele bierze na siebie, żeby zapewnić szczotce życie lepsze niż w niebie. Chociaż czasem wybuchnie myjąc wannę do czysta i nakrzyczy na Szczotkę, że jest głośna choć bystra. Lecz pomału wymięka i zamyśla się deczko, czy sprzątając tak wiele coś nie stracił troszeczkę. I cofając się w przeszłość myśl zawiesza nad głową: Życia mało zostało, czy to warto? Co robię? Czy ja muszę mieć czyściej od swojego sąsiada? Od kolegi, czy brata? Po co, na co, to wszystko? Wziął swą szczotkę za rękę, na ławeczce posadził i oznajmił wesoło co też dzisiaj uradził. I tu morał już stoi przy ławeczce, przed domkiem, puka w czółka Porządnym, że z umiarem żyć muszą. I nie chodzi tu o to, żeby w brudzie se żyli, ale żeby mieć dystans do sprzątania i chwili. WP_20140206_003

Koniec

06.02.2014
Jeżeli lubisz mój blog, obserwuj profil na Facebooku.

do góry
Komentarze
comments powered by Disqus