Strona główna»Aktualności, Gdzieś tam

Detoks na Zielonym Wzgórzu #1

Oto Zielone Wzgórze – moje marzenie spełniło się. Jeszcze tylko trochę prac ziemnych, ale to załatwia El. Teraz, latem dobry jest na to czas. Jeszcze obróbka drzwi w domu, ale to zrobi zimą. Jakoś wcale mi nie przeszkadza, że nie wszystko jest zapięte na ostatni guzik. Nie musi. Oduczam się perfekcyjności.
Ważny jest klimat i spokój. Świeże powietrze i cisza. Ważne są warzywa w ogrodzie i sad przy domu. Ważny jest El i ogromny wkład jego pracy.
Nasz drewniany dom, wymarzony…
A mogło go nie być…

Dwa lata zaniedbywałam bloga, bo była budowa. Działo się tyle trudnych rzeczy… Pisałam, pisałam o panu głównym wykonawcy, ale to zna tylko mój komputer.
Blog z założenia miał być pozytywny, więc nie było tu miejsca na budowę. Za dużo kłopotów, za dużo nerwów, żeby chcieć o tym pisać. Teraz dopiero, gdy już wyszliśmy prawie na prosto, poczułam, że pora podzielić się doświadczeniami. No bo może ktoś, gdzieś, tak jak ja zechce budować dom i zechce uniknąć części moich problemów… Więc trochę się podzielę, ale nie dziś. Dziś będzie o całokształcie i o planie, bo mam plan. Wiem, co chcę tu robić. Wiem jaką mam misję.
Mieszkam w pięknym miejscu i chcę się nim dzielić. Wierzę głęboko, że jak się człowiek dzieli to mu się mnoży. Taka matematyka mnie naszła przed chwilą, ha, ha, aż się uśmiechnęłam.
A wszystko zaczęło się od Mai… I chyba od tego zacznę, a może jeszcze wcześniej. Tak, ja ją sobie wymyśliłam….

W grudniu 2017 roku mieszkałam sama w letniskowym domku.

Zimno było jak cholera, na termometrze 17 stopni, na głowie kaptur od polarowej bluzy, bo w uszy marzłam…
Jest noc, ciemność, cisza i tylko kot Felek, jedyna żywa istota, leży obok. Czuję jego ciepło, uspokaja mnie jego mruczenie. Tak, on mi pomógł przetrwać ten czas. Trudny czas budowy mojego wymarzonego domu.
Zielone Wzgórze przykrywa warstwa śniegu… Czuję się jakbym była sama we wszechświecie. Robotnicy pojechali, bo dzień pracy wyznacza krótko świecące grudniowe słońce. Tak, chcę być sama, żeby naładować wyczerpane akumulatory. Dzięki ci Boże za tą wieczornonocną samotność. Robię to co kocham najbardziej – czytam.


Czytam o pisarce, która przyjechała na zabitą deskami wieś do ciekawego domu starszej kobiety, żeby napisać w spokoju książkę. O kurcze, też bym tak chciała…
Znaczy, chciałabym, żeby do mojego domu, jak już będzie ten dom, bo na razie ledwie fundamenty……No, żeby przyjechała jakaś pisarka pisać książkę. Ale by było fajnie… Rozmarzyłam się… I wróciłam do czytania.

W grudniu 2018 roku. Dostałam taką wiadomość na Messengera:

„Cześć Danusiu. Wyśniłaś mi się niedawno w przedziwny sposób, cudowny z resztą, więc chcę Ci o tym napisać. Przyśniło mi się, że byłam u Ciebie. Mam wrażenie, że znamy się od dawna.
Sen poprowadził mnie głębiej, bo szukam na koniec lutego, połowę marca dobrego miejsca do własnej pracy. Poszukuję miejsca, gdzie będę mogła pracować nad moją powieścią, drugą, pierwsza jest w trakcie prac redakcyjnych.
Potrzebuję być w miejscu, gdzie zjem proste jedzenie, gdzie nikt do mnie nie będzie mówił, poza jakąś oczywistą komunikacją. Gdzie będę mogła pisać, wyjść w dziki teren, naturę , na spacer. I osoby, która codziennie albo w miarę potrzeb i możliwości może mnie pomasować. Pomyślałam o Tobie. Tak to poczułam. Co ty na to? Buziaki wysyłam:) Maja”

No i co ja na to?
Odpisałam tak:

„Część Maju.
W zeszłym roku czytałam powieść o pisarce, która wynajmowała pokój na wsi żeby pisać.
Pomyślałam, że też bym chciała wynająć pokój pisarce.
No i masz, twoja propozycja jest jak na miarę skrojona .

Bardzo chętnie cię poznam i przygotuję miejsce.
Gdyby to było latem to bez zastanowienia zaproponowałabym ci Świerkowy Domek. Tam naprawdę miałabyś spokój i swobodę. Natomiast w lutym i marcu tam będzie za zimno. No i niestety trochę ogołociliśmy domek z mebli. Myślę jednak, że przygotuję ci pokój w nowym domu i też będzie dobrze.
Jest u nas raczej cicho i spokojnie.
Pola na spacery też dosyć.
Gabinet już gotowy i mam zamiar zacząć znów masować.
Więc dobrze ci się wyśniło.
Możesz przyjeżdżać i pisać.
Zapraszam serdecznie.
Uprzedzam jednak, że dom jest nie do końca wykończony i przy drzwiach pianki widać, a gwoździe na deskach błyszczą z powodu braku listew maskujących .
Mi to jednak, póki co nie przeszkadza, to i tobie się może nie będzie na oczy rzucać.
Materac w łóżku wygodny, pościel czystą dostaniesz i jakieś biureczko małe do pisania wykombinuje.
Tylko co do jedzenia to daj bardziej konkretne informacje, bo my jesteśmy wszystkożerni i ja raczej tradycyjnie gotuje, ale chętnie robię też dania wegetariańskie.
Czytałam twój artykuł o jedzeniu. Podobał mi się.
Też przerabiałam różne zdrowe diety. Czasami bardzo skrajne. Teraz nabrałam do tego dystansu i staram się nie być w niczym ortodoksyjna.
Przytulam cieplutko Danusia.”

No i popisałyśmy sobie i była u mnie Maja, cudna pisarka, a jej książka jest już w księgarniach.

Od wysłania „zamówienia” do realizacji upłynął okrągły rok i to jest spektakularny przykład, że marzenia się spełniają. Zresztą ze strony Mai było podobnie. Ona też wymyśliła sobie to miejsce parę lat temu. i napisała o tym tutaj.

A to znaczy, ze musiałyśmy się poznać i spotkać. To był piękny czas i dla mnie i dla niej. Zaowocował w naszych sercach zadowoleniem i nowymi pomysłami.
Reszta opowieści potem. Miłego dnia lub nocy, albo raczej i nocy i w ogóle całego życia cudnego. Tak, a co się ograniczać.

02.07.2019
Jeżeli lubisz mój blog, obserwuj profil na Facebooku.

do góry
Komentarze
comments powered by Disqus