Magda Umer – Duety Tak młodo jak teraz
Sobotni poranek był pod znakiem nowej płyty. Prezent od El. On wie co lubię, a lubię piosenki z dobrym tekstem. W ogóle lubię słowa ułożone w znaczenia, zawierające treść, a nawet pokłady treści oraz piwnice niedomówień. Lubię to, co mogę wyczytać między wierszami… Do tego okoliczności powstania słów i nut… Wszystko to jest na nowej płycie pani Magdy Umer.
Słuchałam przy śniadaniu i drugi raz po… Żeby wgryźć się w treść wodziłam wzrokiem po linijkach tekstów. Chciałam, żeby dotarły do mnie lepiej, mocniej. Dotarły i poruszyły różne struny w mojej duszy, a gdy tak jest, to zaraz mam potrzebę pisania. Dziś też nie mogłam się oprzeć, więc piszę i polecam.
Pięknie wydana płyta. Zarówno krążek, jak i towarzysząca mu książeczka zawierają unikatowe treści, bo oprócz tekstu piosenki, pani Magda opisuje okoliczności… O piosenkach, o autorach, o osobach, które zaprosiła do wspólnego śpiewania. I tak o Piotrze Fronczewskim napisała, że jego głos powinien być dobrem narodowym. Ja myślę, że jest, bo nie tylko ja nie mogę mu się oprzeć, gdy słucham. Tym razem – „Ta ostatnia niedziela”.
Piosenkę „W żółtych płomieniach liści” znałam od czasów, kiedy w radiu śpiewano tylko po polsku. Skaldowie i Łucja Prus zawsze mnie zachwycali tym utworem, ale dzisiaj okazało się, że nie do końca rozumiałam przesłanie tekstu Agnieszki Osieckiej, bo nieznane mi były okoliczności. Dopiero teraz dowiedziałam się, że był napisany „po haniebnych wydarzeniach marcowych w 1968 roku – „ci odlatują, ci zostają, czy też przeżyją czy dotrwają” – to o ludziach pochodzenia żydowskiego, zmuszanych wtedy do emigracji. Ale jak każda piosenka ma ileś pięter znaczeniowych i jest także piosenką o rozstaniach i wyborach życiowych w ogóle.”
Piosenka „Pora by się rozstać” Wojciecha Waglewskiego nie była mi znana, ale zrobiła na mnie wrażenie. Słuchając myślałam, że to piosenka o takim sobie zwykłym rozstaniu. Jakże inaczej ją odebram po przeczytaniu komentarza pod tekstem:
„Usłyszałam tę piosenkę w kinie, na projekcji filmu pt. „Był sobie dzieciak” w reżyserii Leszka Wosiewicza (tytuł roboczy: „Taniec śmierci. Sceny z powstania warszawskiego”). A dzisiaj, bez ognia i walącego się świata z 1944 roku, jest to „tylko” piosenka o końcu uczucia. Czyli w pewnym sensie także o zawaleniu się świata. Ale na szczęście, jedynie świata tych dwojga. Wielki świat zna większe tragedie.”
„Pa Role” w towarzystwie fenomenalnego Janusza Gajosa to mistrzostwo świata, a żeby było jeszcze smaczniejsze – tekst Andrzeja Poniedzielskiego. Mogłabym słuchać na okrągło.
Poza tym z Magdą Umer zaśpiewali jeszcze: Krystyna Janda, Grzegorz Turnau, Anna Maria Jopek, Piotr Machalica, Janusz Strobel, Maciej Stuhr, Artur Andrus. Ostatni utwór to duet z Czasem, cokolwiek to znaczy… W bonusie: nieodżałowany Jeremi Przybora, z którym pieśniarka śpiewała nie raz, a teraz przypomniała „List nieortograficzny”, Jacek Kleyff i jego „Płachta nieba” oraz „Na całej połaci śnieg” z Wojciechem Mannem.
Na zakończenie moich zachwytów fragment duetu z Czasem. Jakoś mocno mną potrząsnął, więc muszę…
Już nie muszę nic,
mogę tylko być
I patrzeć godzinami na obłoki.
Słuchać szeptu traw
I prosić:losie spraw
By jak najdłużej mógł ten spokój trwać.
Już nie spieszę się.
Wiem, że nie ma gdzie.
Po tamtej stronie może być za ciemno.
Tu dobrze jest jak jest,
do nóg się łasi pies
I lasy i obłoki są wciąż ze mną.
Od życia nie chcę więcej – tylko tyle-
Niech Czas zapomni o mnie choć na chwilę.
Daje do myślenia, stawia do pionu, no i mądry jest, i głębokie przesłanie ma, jak większość tekstów Magdy Czapińskiej. Płyta – perełka. Wieczorem do niej wrócę i zagram sobie do poduszki. Dziękuję El.