Strona główna»W życiu

O małżenstwie

Jest taki piękny tekst, który od wielu lat przepisuję pięknie na śliczną kartkę i dołączam do ślubnych prezentów. Tekst ten jest nie tylko piękny, ale też mądry, bo pokazuje jak wspaniale może być we dwoje, gdy oboje małżonków daje sobie i miłość i wolność. To kwintesencja tego jak powinna wyglądać dobra relacja.

Staliście się wspólnotą i powinniście nią pozostać.
Winniście być razem, gdy białe skrzydła śmierci zerwą nić waszego życia.
Będziecie trwać razem nawet w milczącej pamięci Boga.
Lecz niechaj w tym wspólnym trwaniu będzie przestrzeń,
by niebiańskie wiatry mogły tańczyć między wami.
Kochajcie się nawzajem, lecz nie twórzcie więzów miłości.
Niech będzie ona raczej jak morze falujące pomiędzy brzegami waszych dusz.
Napełniajcie swe kielichy, lecz nie pijcie z jednego.
Dzielcie się swoim chlebem, lecz nie jedzcie z jednego bochna.
Śpiewajcie i tańczcie razem i bądźcie radośni, lecz niechaj każde pozostanie sobą,
gdyż nawet struny lutni nie dotykając się drżą tą samą muzyką.
Dajcie sobie nawzajem swe serca, ale nie na własność,
gdyż wasze serca mogą być zawarte jedynie w Dłoni Życia.
I stójcie razem, ale nie nazbyt blisko,
bo oddzielnie stoją filary wspierające świątynię,
a dąb i cyprys nie rosną jeden w cieniu drugiego.

/Khalil Gibran/

Cap0007Nikt mi takiego tekstu na mój ślub nie podarował. Było to ponad 32 lata temu. nie znałam wtedy odpowiednich książek, nie było internetu i w ogóle młody człowiek nie wiedział wtedy wiele o życiu. Większość rzeczy robiło się na wyczucie, raz lepiej, raz gorzej. Myślę, że gdybym teraz zaczynała życie byłoby ono inne, bardziej świadome i mądre. Inaczej, czyli łagodniej, wychowywała bym dzieci. Miałabym w sobie więcej spokoju i akceptacji. Mniej bym walczyła z życiem a więcej negocjowała.Tak mi się zdaje, ale czy wtedy moje życie byłoby wartościowsze?  Tego nie wiem i już nie sprawdzę. Bo kto wie, może te moje „błędy” były potrzebne, żebym dzisiaj była tu gdzie jestem i taka jaka jestem. To takie dziwne patrzeć na siebie sprzed trzydziestu lat… Niestety mam mało ślubnych zdjęć i są marnej jakości. Nie wiem skąd się wzięły, bo fotografa na ślubie nie było. Na dodatek nie mam ich w komputerze, wiec umieszczam dużo późniejsze ale wspólne.

Cap0024Nasze wspólne życie zaczęło się 24 kwietnia 1982 roku. Nawet nam do głowy nie wpadło żeby wynajmować jakąś salę. Zaprosiliśmy może ze trzydzieści osób do domu. Sami zrobiliśmy jedzenie. Tańczyliśmy przy magnetofonie. To był stan wojenny, w sklepach pustki i kolejki oraz kartki. Nawet obrączki kupiliśmy na specjalny kwit. Dostaliśmy przydział wódki, której okazało się za dużo na tak małe wesele. Długo ją potem odsprzedawaliśmy… Wszystko było bez pompy i za małe pieniądze. Tak naprawdę trochę na wariata, bo i znaliśmy się krótko. Za to byliśmy zakochani, szczęśliwi i pewni, że razem spędzimy całe życie. Czemu to wspominam? Ano w kontekście tego, co oglądam teraz. To zadziwiające jak wielkie i szumne są współczesne wesela. Ile trudu, pieniędzy, czekania i nerwów kosztują młodych ludzi i ich rodziców. Tak jakby to było takie ważne w jaki sposób człowiek się ożeni, a mi się wydaje, że ważniejsze jest raczej to z kim i jak później żyje. To pisze stara, szczęśliwa mężatka. Uwierz mi, ważniejsze jest wspólne trwanie, a nie najlepsza restauracja, orkiestra, wyjątkowe stroje, bryczka czy limuzyna. Życie jest piękne i bez drogich, hucznych wesel. Najważniejsze są miłość, szacunek i świadomość, że drugi człowiek nie jest naszą własnością.

12.11.2014
Jeżeli lubisz mój blog, obserwuj profil na Facebooku.

do góry
Komentarze
comments powered by Disqus