Strona główna»Gdzieś tam, W życiu

O poranku

Stoję, patrzę i płaczę. Płaczę ze wzruszenia, ze szczęścia i myślę sobie, że przysłowie jak zwykle ma rację. Jakie przysłowie? Ano moja koleżanka Kasia powiedziała tak: „Jak chcesz być szczęśliwy przez chwilę napij się wódki, jak chcesz być szczęśliwy parę lat ożeń się, a jak chcesz być szczęśliwy przez całe życie zostań ogrodnikiem…”

Mój pierwszy ogród, pierwsze doświadczenia z ziemią z roślinami, pierwsze totalne bycie na wsi od czasów wakacyjnych wyjazdów do babci . Pierwszy raz jestem gospodarzem na własnej ziemi. Cudne to jest. Tylko lekki żal, że tak późno, ale z drugiej strony lepiej późno niż wcale. Kopiemy, sadzimy, pielemy ściółkujemy, podlewamy… Jesteśmy ciągle zajęci. Nie mam czasu na pisanie. W ogóle znikł mi dzisiaj internet, więc i tak dopiero jutro te moje pisanie udostępnię, ale tymczasem rozpiera mnie potrzeba podzielenia się nowym doświadczeniem.

IMG_2941

Przeważnie jechaliśmy na działkę po śniadaniu i wracaliśmy w nocy. Wczoraj nie chciało mi się wracać, tak piękny był wieczór. – Zostańmy na noc – zaproponowałam mężowi. Długo się nie zastanawiał. No i mieliśmy Dzień Dziecka… W kwestii mycia, bo wody tam nie ma, szczoteczki do zębów też nie, ani pasty, ani śniadania. Ale jest łóżko bez pościeli i dach nad głową… Było ognisko i długie rozmowy. Ognisko nie pierwszyzna, ale poranek…. Poranek mnie zaskoczył. Rosa, wschodzące słońce i pierwsze kroki do ogrodu, a tam wszystko jakieś większe, takie podniesione, rozwinięte. Słowo daję, ogórki widocznie podrosły przez noc! Cukinia zakwitła! Świeciła poranna rosa i igrały małe tęcze.

Najpierw podlałam wszystko, a potem zrobiłam kilka zdjęć. Och, nawet w połowie nie oddają tego uroku, a już na pewno nie widać na nich mojego wzruszenia wyciskającego oczyszczające łzy.

IMG_2945

Teraz przygotuję śniadanie, pościel , kilka niezbędnych rzeczy i wracamy tam, gdzie znaleźliśmy nasze miejsce. Będziemy chodzić boso, jeść na dworze, podziwiać widoki, pielić ogródek, słuchać chóru ptaków, urządzać nasz Świerkowy Domek. El dokończy podłogę na górce… Znaczy się poprzeciera i położy olej. Wieczorem wykąpiemy się w jeziorze, a rano znów będziemy chodzić po rosie. Proste, prozaiczne i piękne. Takie to myśli naszły mnie o poranku.

IMG_2902

A, i jeszcze to – nie chce nam się wracać do miasta. Tylko jak zachęcić gminę, żeby położyła wodociąg? Nasze prace zatrzymały się w tym miejscu, bo póki nie ma wody, to i oczyszczalni nie zrobimy, więc tymczasem wychodek na dworze i wożenie wody z mieszkania, albo z jeziora. El ciągle dźwiga, dziwię się skąd bierze na to siły, bo mikry jest w końcu, no, ale duchem i wewnętrzną siłą wielki. Chcieliśmy zrobić studnię, ale koszt ogromny. Działkę na górce kupiliśmy, bo zachwyciła nas i nie myśleliśmy o żadnych trudnościach. Latem niech będzie, ale zimą raczej nie da rady, więc przeprowadzka odwlecze się niestety. Ale tak czy siak dziś nie wracamy. Wspaniale mi się tam śpi z dala od blokowych odgłosów, od wi-fi, od betonu i wszechobecnej kostki brukowej. Trawa, piasek, kamienie, niebo, horyzont, ptaki, płochliwe sarny, zające to teraz mnie otacza i z tym jestem szczęśliwa.

Takie mamy widoki o czwartej rano… El wstał i chodził po polach i zdjęcia robił…

IMG_2922

IMG_2929

IMG_2900

IMG_2927

 

20.06.2016
Jeżeli lubisz mój blog, obserwuj profil na Facebooku.

do góry
Komentarze
comments powered by Disqus