
Rozmowa z duszą
„Wartość naszego życia zależy tylko od tego ile włożymy w naszą duszę i na ile pozwolimy jej rozkwitnąć. To jedyny bagaż jaki jest potrzebny by pokochać siebie. Rytm ciała, melodia umysłu i harmonia duszy tworzą symfonię tego świata” – nie wiem kto to napisał, znalazłam ten tekst przed chwilą wśród wielu moich kartek. Stał się inspiracją. Zastanowiłam się chwilę i pomyślałam, że życie jest cenne samo w sobie i zanim zaczniemy cokolwiek robić powinniśmy docenić to kim jesteśmy i zaakceptować siebie takimi jakimi jesteśmy, bez wartościowania i oceniania. Dopiero potem przyszła refleksja i zastanowiłam się nad duszą. Zaczęłam myśleć czego potrzebuje. Pomyślałam, że trzeba dać się jej wypowiedzieć i wysłuchać uważnie. Bowiem często bywa, że tylko nam się wydaje, że wiemy kim jesteśmy.
Co mówi moja dusza? Czego pragnie? Jaka jest? Jak się czuje? Czy ją słyszę? Czy w ferworze życia nie sprzeniewierzam się swojej duszy? A może jest stłamszona, przerażona, nieważna? Co jest ważne? Co jest najważniejsze w życiu?
Każdy może na te pytania odpowiedzieć inaczej. Niektórzy już w tym momencie przestaną czytać, bo po co im dotykać duszy, bo po co się nad tym w ogóle zastanawiać? Czy nie lepiej mieć silne poczucie obowiązku, wypełniać swoje powinności i mieć wrażenie, że jest się potrzebnym? A jak coś w środku boli, znieczulić się odwróceniem uwagi, czczym gadaniem, śmiechem, jedzeniem, alkoholem? Może lepiej pójść na zakupy, kupić kolejną rzecz i przez chwilę się cieszyć? Można i tak, ale czy warto? Czy z takich „melodii” powstanie symfonia świata?
Czy czujesz czasami ból duszy? Co robisz, żeby ją ukoić?
Myślę, że wartość naszego życia zależy nie tylko od tego ile włożymy w naszą duszę, ale przede wszystkim od tego czy w ogóle mamy z nią kontakt.
Wydaje mi się, że słowo dusza nie dla każdego znaczy to samo. Dla mnie dusza to jest moje jestestwo, to jest ta czysta świadomość, to ta Ja prawdziwa, wolna od przekonań, wzorców, stereotypów, uwarunkowań i wielu rzeczy, które włożyło na mnie społeczeństwo. Jak siebie odnaleźć wśród tych wielu warstw? Jak wrócić do siebie?
Zastanowiło to mnie, potrząsnęło i zaciekawiło…
Zrozumiałam, że większość z nas nie ma kontaktu ze swoją duszą. Najczęściej naszym życiem kierują ego lub zdrowy rozsądek. Dobrze jak jest między nimi jakaś równowaga, ale to rzadkość.
Ego jest silne, ego chce, potrzebuje, jest krzykliwe i wymagające. Ono chce żebyśmy byli doceniani, zauważani, ważni i robi wszystko żeby to osiągnąć. Ego prowadzi nas przez konflikty, kłótnie, łzy, dołki psychiczne, lęki, urazy, zazdrość, dumę, fascynacje… Dostarcza nam wiele bardzo silnych emocji, potęguje je, nakręca i wypala nas. Jeśli mu się poddamy przestaniemy panować nad naszym życiem.
Zdrowy rozsądek jest drugim biegunem. Charakteryzuje go logiczne myślenie. Zastanawia się czy warto, mówi co trzeba, co wypada, co się opłaca. Kieruje się regułami i zasadami. Ogranicza nas do tego w czym zostaliśmy wychowani. Robi wszystko by zadowolić innych, by się podobać, by mieć dobrą opinię. Rozsądek jest kontrolerem naszego zachowania.
Ego jest hej do przodu z emocjami, rozsądek wyhamowuje nie tylko emocje ale i pragnienia. Rzadko kto potrafi harmonijnie połączyć te dwie skrajności, w większości przypadków któraś z nich dominuje i albo człowiek jest bardzo emocjonalny i wszystko mocno przeżywa i manifestuje, albo jest zablokowany emocjonalnie i najważniejszą dla niego rzeczą jest to, żeby być akceptowanym, docenianym, bezpiecznym. W obydwu przypadkach traci kontakt ze swoja duszą.
Niestety, ani ego, ani rozsądek nie zapewnia nam dobrego życia, bo nie sposób balansować na takich skrajnościach. Jak we wszystkim potrzeba tu równowagi i harmonii, ale i to nie wystarczy, bo najważniejszą rzeczą jest co innego. To trzeci i najważniejszy czynnik, który jest zapomniany, niedoceniany i czasem bardzo daleki od nas. – To nasza Dusza.
Kiedy Ego mówi – chcę, kiedy Rozsadek mówi – nie wypada, Dusza mówi – słuchaj swego serca.
Ego idzie na żywioł, rozsądek słucha się zasad, dusza mówi – bądź sobą. Tylko, co to znaczy być sobą? Często nie wiemy kim w istocie jesteśmy. Gdy zadaje się takie pytanie, słyszy się: jestem matką, żoną, kobietą… Czasami ktoś podaje swój zawód, narodowość, funkcję społeczną… Ale to są tylko maski, które przywdziewamy na różne okoliczności. Kim byłeś zanim cię wtłoczono w te zasady, obowiązki, uwarunkowania, okoliczności, role? Kiedy ostatni raz czułeś się autentycznie sobą? Kiedy twoje serce było spokojne i zadowolone? Kiedy twoja dusza śpiewała?
Czyż nie jest tak, że ona wcale nic nie ma do powiedzenia, a tym bardziej do śpiewania? Czyż nie jest tak, że chociaż jesteś nieszczęśliwy trwasz z uporem maniaka w swoim nieszczęściu?
Znajdź czas dla siebie. Porozmawiaj ze swoją duszą. Posłuchaj co ci powie. Czego pragnie? Czego nie lubi? Zobacz czy nie siedzi przypadkiem w najciemniejszym kącie zapomniana, sponiewierana i smutna. A może twoje życie już tak dało jej w kość, że poszła sobie i nawet tego nie zauważyłeś?