Wyobraźnia
Wyobraźnia – czy to jest coś dobrego, czy złego? Mówimy – wyobraź sobie – i mówimy – nie wyobrażaj sobie! Między zlewem a kuchenką piszę… W trakcie domowych robót, albo w krótkich pomiędzy nimi przerwach, uruchamiam wyobraźnię. Teraz wiem, ze wyobraźnia to praktyczne i każdemu dostępne narzędzie do kierowania swoim życiem. Kiedyś nie wiedziałam… Kiedyś wyobraźni używałam, gdy czytałam książki. Wyobrażałam sobie bohaterów i rozczarowywałam się, gdy ktoś robiąc ekranizację mojej ulubionej powieści miał o nich inne wyobrażenie.
Wyobraźnia jest dostępna dla każdego i każdy jej używa. Często nieświadomie i niewłaściwie. Jak można źle korzystać z wyobraźni? Ano wyobrażając sobie najgorsze rzeczy. Mąż długo nie wraca z pracy? O Boże, na pewno coś się stało! Może miał wypadek, a może ma kochankę? Dużo nie trzeba i już wyobraźnia szaleje nakręcając kobietkę coraz bardziej. Wyobrażone obrazy wywołują reakcję emocjonalną, utrwalają się w pamięci komórkowej ciała i trafiają do podświadomości, a podświadomość nie odróżnia wyobrażenia od faktów i po chwili babeczka czuje się jak wdowa albo jak zdradzona. A jeśli ma do tego jakieś trudne wcześniejsze doświadczenia, bo powiedzmy poprzedni mąż, albo ojciec zdradzał, uruchomi wielkie pokłady lęku i zacznie zachowywać się nieracjonalnie. Zacznie podejrzewać, zamartwiać się, aż w końcu wykreuje sobie sytuację, której obawiała się najbardziej…
Wyobraźnia schodzi też na manowce dość często w kwestii dzieci. Panuje przekonanie, że dobra matka to taka, która się martwi o dzieci. Kocha, więc się martwi. Dziwne, ale miłość i zamartwianie się często chodzą w parze. Przewidywanie najgorszych scenariuszy, myślenie o przeszkodach i niebezpieczeństwach nazywa się często racjonalnym myśleniem. Myślenie pozytywne – bujaniem w obłokach. Oszczędźmy jednak naszym dzieciom zamartwiania się o nie. Lęk to w gruncie rzeczy modlitwa o to czego się boimy. Dzieci lepiej jest wspierać wiarą, nadzieją, zaufaniem i pozytywną wyobraźnią niż osłabiać negatywną energią naszych myśli. To chyba jasne, że nic dobrego nie wynika z destrukcji. szczególnie to dotyczy dorosłych dzieci. Małe musimy mieć na oku, ale też niedobrze jest je straszyć i uruchamiać w nich negatywną wyobraźnię. Na przykład, zamiast straszyć dziecko przejeżdżającymi przez ulicę samochodami lepiej powiedzieć mu spokojnie: Popatrz to jest uliczny ruch, tak jeżdżą samochody. Kiedy ich nie ma, lub gdy się zatrzymają możesz spokojnie przejść na drugą stronę…
Jak więc używać wyobraźni, żeby sobie nie szkodzić? Ano wyobrażaj sobie to czego pragniesz, a nie to czego się obawiasz. Lęk to jest modlitwa o to czego się boimy. Nie karm więc wyobraźni lękiem. Myśl to energia – miej dobre myśli. Pierwsza zasada huny mówi, że świat jest taki jaki myślisz, że jest. Wyobraźnia służy do kreacji życia. Kreuj je na takie, o jakim marzysz. Bardzo przydaje się do tego umiejętność wizualizacji i świadomość swoich myśli.
W momencie gdy zaczynasz się nakręcać negatywnie i czujesz się coraz gorzej, usiądź, weź kilka głębokich oddechów, kartkę papieru, długopis i zacznij obserwować swoje myśli. Zapisz je, a potem pomyśl czy przypadkiem nie są zniekształcone przez generalizację – bo on tak zawsze, bo on to nigdy… A może czytasz w cudzych myślach i wyobrażasz sobie co on o tobie myśli? Tylko czy to przypadkiem nie są twoje myśli, a nie jego? Zauważ jak wyglądają twoje myśli i do czego ich używasz. Zauważ jakie emocje wywołują w tobie twoje myśli. Myśl to energia, więc zważaj na swoje myśli, bo one przechodzą w słowa, słowa zaś są zabarwione emocjami i czasami ranią, cholernie ranią. To wpływa na relacje, na życie i kształtuje obraz naszego świata. A wszystko zaczyna się w wyobraźni… Dzięki wyobraźni możesz niszczyć lub budować. Dzięki wyobraźni możesz chorować lub zdrowieć. Warto więc wykorzystać ją jako narzędzie do osiągnięcia tego czego pragniemy.