Strona główna»W życiu

Zazdroszczę… Zazdroszczam…

Jak odbierasz te słowa? Co czujesz? Czy znaczą to samo? Pierwsze znane od wieków, drugie to neologizm, który jest chyba nawet niepoprawny, ale coraz częściej spotykany. Czy zdarzyło ci się kiedyś, że ktoś osiągnął coś, o czym ty marzysz? Jaka wtedy była twoja reakcja? Co pomyślałeś, co powiedziałeś?

Jeśli jesteś człowiekiem pozytywnym i wiesz, że energia podąża za uwagą, jeśli dobrze życzysz innym, to twojemu spontanicznemu powiedzeniu: „Och, jak ci zazdroszczę” nie będą towarzyszyły żadne negatywne emocje. Mimo niepopularnego słowa czujesz  podziw i tęsknotę. Osoba odbiera niewerbalny komunikat widoczny w wyrazie oczu, w tonie głosu, w gestach i nie obraża się, bo widzi i czuje, że jest w porządku. Inaczej to wygląda, gdy piszesz. Czytający tekst nie widzi twojej zachwyconej i rozmarzonej miny. Żeby jednak jakoś oddać te uczucia przezornie piszesz: zazdroszczam. W twoim mniemaniu zmienia to ewentualny negatywny odbiór. Żeby było bezpieczniej dodajesz – pozytywnie … Kiedyś ktoś tak do mnie napisał i spodobało mi się, a nawet ubawiło. Od tamtej pory czasami też tak piszę,

Jest to jednak w dalszym ciągu niebezpieczne. Okazuje się, że słowo zazdrość jest tak bardzo związane z negatywnymi przeżyciami, że nawet jemu podobne wzbudzają frustrację, bo gdzieś głęboko w naszej pamięci komórkowej są jeszcze wydarzenia i emocje, które bolą. Może kiedyś ktoś zdradził, może źle życzył i mimo to, że uporaliśmy się, że daliśmy radę, że wyprostowaliśmy… Mimo to, został jakiś dym i czasami się nim lekko krztusimy. Dobrze jest to sobie uświadomić, żeby nie truło to naszego lepszego już życia. Nie każde słowo ma taką samą wagę, nawet jeśli brzmi tak samo, dlatego trzeba nauczyć się dostrzegać różnice. W dobrym zdrowiu, w pomyślnych okolicznościach słowa zdają się nie mieć takiego ciężaru. Wystarczy jednak chwila słabości, żeby przytłoczyły.

Wracając do zazdrości, to najczęstszą jej formą jest zazdrość o partnera. Wydaje się nam, że skoro jest z nami to jest naszą własnością, której nikt inny ruszać nie może. Czasami przybiera to formę patologiczną, bo prowadzi do podejrzeń, kontroli i wielkiej frustracji. W dalszym etapie przeradza się w  agresję.W tym wydaniu jest prawdziwą trucizną uśmiercającą związek.  Jednak zazdrość w swej łagodnej postaci może być nawet pozytywna, może być bodźcem do dobrej konkurencji i realizacji własnych aspiracji.

Jest jeszcze jedno słowo, które ma tak duży kaliber, że może zabić nie tylko obiekt, ale też „strzelającego”. Jest to zawiść. Uczucie dyskomfortu powstające wtedy, gdy osobiste osiągnięcia i posiadane rzeczy wydają się zbyt małe w stosunku do tego co mają inni. Uczucie to wzmaga się i idzie w fatalnym kierunku.  Osoba owładnięta zawiścią zamiast poprawiać swój byt czuje coraz większą  frustrację, że inni mają, a ona nie. W jej głowie i na języku pojawiają się paskudne teksty: na pewno zdobył to nieuczciwie, złodziej jeden… i tu mogą się pojawić nawet złorzeczenia. Taki stan jest strasznie trujący, nie tylko dla obiektu zawiści, ale może nawet bardziej dla człowieka ogarniętego tak destrukcyjnym uczuciem. Odbija się to źle nie tylko na interesach, ale też na jakości życia w ogóle, a w konsekwencji prowadzi do choroby. Z mojego doświadczenia jednak wynika, że jest to uczucie rzadkie i całe szczęście.

Na poziomie przeżyciowym i zazdrość i zawiść są uczuciami negatywnymi. Jest jednak między nimi różnica. Podczas, gdy zazdrość może mieć pozytywne konsekwencje, gdy szukamy uznania, gdy się motywujemy, gdy jest bodźcem do zadbania o siebie, to zawiść jest zawsze skażeniem relacji i to ona jest najbardziej toksyczną trucizną.

 

15.03.2014
Jeżeli lubisz mój blog, obserwuj profil na Facebooku.

do góry
Komentarze
comments powered by Disqus