Strona główna»Gdzieś tam

Zmiany #2

Masaż PeLoha jest inny niż wszystkie masaże. Owszem, są w nim dotyk z masażu klasycznego, ale z założenia jest to zabieg bioenergetyczny. Oryginalnym i silnym elementem jest wypowiadana dwukrotnie afirmacja. Pierwotnie jakoś do mnie nie przemawiała. Mówiłam ją w wersji skróconej i tak naprawdę nigdy jej nie wykorzystywałam w inny sposób. Na stażu niespodzianka – afirmacja w nowym tłumaczeniu. To był jeden z niewielu elementów, który przyjęłam bez oporu. Ta nowa wersja spodobała mi się. 

Po powrocie do domu odczułam jej moc. Rano mam zwyczaj masowania punktów neurolimfatycznych. Każdy pół minuty. Żeby nie patrzeć na zegarek mówię sobie afirmacje. Tym razem pomyślałam, że dobrze będzie utrwalić w pamięci ten nowy tekst. Sprawdziłam, że zajmuje równe pół minuty. Super. Powtarzałam uważnie, przywiązując wagę do każdego słowa. Po dwudziestu minutach czułam się cudnie i dostałam wgląd w to, co zadziało się na warsztatach.

Zrozumiałam, że fizyczna praca na mięśniach nie jest tu istotna, że jeśli ktoś chce, żeby go przycisnąć lub mocno rozbić napięcia mięśniowe to niech przyjdzie na lomi, albo niech się umówi na masaż klasyczny. W PeLoHa działa się delikatnie, poprzez poruszenie energią w meridianach, poprzez doświetlenie, aktywację 21 czakr, przekazywanie i równoważenie energii. Te wszystkie delikatne, pełne spokoju i miłości zabiegi, wprowadzają harmonię i stwarzają doskonałe warunki do regeneracji organizmu. Ciało jest jak dom. Można się do niego włamać wyważając drzwi, ale można też zapukać i samo się otworzy. W PeLoHa się puka…

Dlaczego na warsztatach dostałam mocny masaż? Żeby doświadczyć fizycznego dotyku i uświadomić sobie, że nie jest najważniejszy. Musiałam poczuć niestosowność włączania do PeLoHa innych technik, a mój kolega miał mi to pokazać… Trochę wbrew sobie, bo przecież umie pracować z energią i należy do tych czujących. Zadziało się to, co się zadziać miało. To była dla mnie jeszcze jedna lekcja. Przypomniałam sobie masaż Alana. Delikatne ruchy, wykonane jakby od niechcenia, ale dające potężny ładunek energetyczny. Uświadomiłam sobie co jest najistotniejsze.

Wracając do afirmacji… Stała się dla mnie ważna i towarzyszy mi każdego dnia dając świadomość tego kim jestem. Na stażu nauczyłam się jeszcze jednej, ważnej dla mnie rzeczy. Trzeciego dnia zostałam zaskoczona prośbą o poprowadzenie medytacji. – Ale ja nie jestem przygotowana, trzeba było mi powiedzieć – oponowałam. – Właśnie dlatego ci nie powiedziałam, żebyś się nie przygotowywała. Powiedz z serca, tak jak czujesz – odparła serdecznie moja nauczycielka.

Siedzimy w ciasnym kręgu i jest cisza. Wszyscy czekają, a ja milczę, bo mam pustkę w głowie. Nie raz prowadziłam medytacje. Pięknie przygotowane, napisane, odczytywałam z uczuciem. Co ja powiem? Kilka oddechów i wspierające oczekiwanie wyzwoliło kreatywność. Przypomniałam sobie, że symbolem masażu PeLoHa jest otwarte serce i tęcza. Tak, moje serce się otworzyło i chwyciło tęczę, a dalej już poszło prosto do Świątyni Światła, w której pierwszy raz, bez zająknięcia wypowiedziałam wspomnianą afirmację. Byłam z siebie zadowolona. Uświadomiłam sobie, że już nie muszę pisać medytacji, bo jeśli zaufam sercu to samo pójdzie i to pięknie.

Tak, zaczęła się moja kolejna transformacja, która ma mnie wprowadzić na nauczycielską ścieżkę. Nie mogę się doczekać następnych warsztatów, a to dopiero w kwietniu. Tymczasem praktykuję… I dziękuję…

Źródło zdjęcia: https://www.flickr.com/photos/mrezafaisal/6497731951
26.02.2015
Jeżeli lubisz mój blog, obserwuj profil na Facebooku.

do góry
Komentarze
comments powered by Disqus